Dramatyczna końcówka - relacja z meczu Spójnia Stargard - Znicz Basket Pruszków

Po fascynującej końcówce w starciu Spójni ze Zniczem lepsi okazali się gospodarze. Drużynie z Mazowsza nie pomogła fantastyczna skuteczność Adriana Sulińskiego. Dzięki temu dojdzie do czwartego spotkania w niedzielny wieczór.

Trener gospodarzy zdecydował się na jedną korektę w wyjściowej piątce. Po raz drugi z rzędu nie wyszedł w niej Łukasz Bodych. W sobotę zastąpił go Arkadiusz Soczewski, który na parkiecie spędził ponad trzydzieści minut. Stargardzianie rozpoczęli od kilkupunktowej przewagi, lecz szybko ostudził ich Adrian Suliński. Koszykarz Znicza dwukrotnie przymierzył z dystansu, a w całym meczu był praktycznie nie do zatrzymania. Świetną serią popisali się jednak miejscowi, którzy w pierwszej kwarcie wypracowali sobie dziesięciopunktową przewagę. Pojedynek obfitował jednak w wiele błędów i kontrowersji, głównie po często odgwizdywanych przewinieniach w ataku i błędach kroków.

Kolejną część dobrze rozpoczął Tomasz Stępień, lecz jego zespół tracił przewagę. Do swoich fanów, którzy w Stargardzie czuli się jak u siebie dostosowali się również pruszkowscy Koszykarze. Szalona pogoń została uwieńczona sukcesem i czteropunktową zaliczką. Bliski zakończenia swojego występu był kapitan miejscowych, Wiktor Grudziński, który już przed przerwą popełnił cztery przewinienia. Warto również wspomnieć, że w tym meczu stargardzianie zatrzymali dwóch dotychczasowych liderów Znicza. Przemysław Szymański i Alan Czujkowski zdobyli łącznie siedemnaście punktów, czyli pięć mniej niż Suliński.

Pierwsze minuty po zmianie stron mogły zakończyć rywalizację. Podopieczni Michała Spychały nie wykorzystali jednak swoich okazji, co szybko się zemściło. Spójnia wyrównała i przejęła inicjatywę, której nie oddała już do końca. Ostatnie fragmenty trzeciej odsłony należały do Adama Parzycha i Tomasza Ochońko, którzy ustalili jej wynik.

Rozgrywający do klubowej historii przeszedł jednak kilka minut później zdobywając czternastotysięczny punkt Spójni w I lidze. Po jego trafieniu było 65:56. - Ja takich rzeczy nie liczę, ale bardzo miło, że są ludzie, którzy to robią - skomentował krótko Ochońko. Emocje na tym się jednak nie skończyły. Zadbali o to pruszkowianie, gracze Spójni pudłujący z linii rzutów osobistych oraz kolejne roszady w składach powodowane piątymi przewinieniami popełnianymi przez graczy obu ekip. Andrzej Misiewicz w ostatniej minucie zmniejszył stratę do dwóch oczek, ale nie dorzucił punktu z linii osobistych. Kolejny błąd pruszkowskich graczy sprawił, że miejscowi fani mogli odetchnąć. Zwycięską przewagę zagwarantował Ochońko, a rywali dobił Parzych. Tym samym gospodarze odrobili część strat. W niedzielę mają szansę by powrócić do Pruszkowa na piąty mecz. Początek niedzielnego pojedynku o godz. 17:00.

Spójnia Stargard Szczeciński - Znicz Basket Pruszków 76:69 (22:15, 15:26, 23:12, 16:16)

 Spójnia: Stępień 19, Ochońko 18, Parzych 16, Kalinowski 8, Soczewski 7, Bodych 3, Grudziński 3, Wojdyr 2, Dylik 0, Pabian 0.

Znicz: Suliński 22, Misiewicz 15, Czujkowski 9, Czubek 8, Szymański 8, Bonarek 4, Szumełda-Krzycki 3, Matuszewski 0.

stan rywalizacji: 2:1 dla Znicza

Źródło artykułu: