Tomasz Ochońko przy stanie 69:67 zdobył punkty i został sfaulowany. Dzięki temu miejscowi kibice mogli odetchnąć i cieszyć się z końcowego zwycięstwa. - Taka jest moja rola na boisku. Na rozgrywającym spoczywa ciężar gry. Myślę, że powinienem się z tego wywiązywać jak najlepiej. Bardzo się cieszę, że mi się udało i trafiłem - tłumaczył w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Rozgrywający Spójni był jednym z trzech wiodących zawodników. Zdobył osiemnaście punktów i dołożył pięć asyst. Zagrał, więc podobnie, jak w pierwszym meczu w Pruszkowie. - Starałem się zrehabilitować za ostatni pojedynek. Na szczęście nam wyszło, pomogłem drużynie i wygraliśmy spotkanie. Nie pozostaje nic innego tylko się cieszyć - odpowiedział nawiązując do drugiego, słabszego występu. - Trzeba już o tym zapomnieć. Odhaczyć to grubą linią i myśleć o niedzielnym meczu, żeby ponownie zwyciężyć - kontynuował.
W tej parze I rundy Play-off na zapleczu TBL doszło do drugiej zaciętej końcówki. Ponownie lepsi okazali się gospodarze. Tak samo było również w meczu rundy zasadniczej, gdy Spójnia podejmowała Znicz. - Tak, jak cały sezon pokazuje drużyna na własnym boisku jest dużo mocniejsza niż na wyjazdach. My przegraliśmy przez cały sezon tylko dwa mecze u siebie, Znicz bodajże trzy. Myślę, że atut własnego parkietu to duży plus w tych spotkaniach - przekonywał Ochońko po sobotnim pojedynku.
Czy o awansie do półfinału rozstrzygnie własny parkiet? - Nikt nie myśli o tym, żeby urwać tylko jeden mecz ekipie z Pruszkowa. Na pewno nie czujemy się gorszą drużyną. To, że przegrywaliśmy 2:0 wynikało z faktu, że graliśmy na wyjeździe i byliśmy spięci. Tutaj wygraliśmy, w niedzielę chcemy to powtórzyć i jechać na piąty pojedynek do Pruszkowa. W decydującym starciu własna hala może nie mieć aż takiego znaczenia - stwierdził na zakończenie Ochońko.