Zaważyła rotacja w składzie - komentarze po meczu Wisła Kraków - CCC Polkowice

Wisła Kraków dzięki niedzielnemu zwycięstwu nad CCC Polkowice w finałowej rywalizacji prowadzi już dwa do zera. O sukcesie Białej Gwiazdy w dużej mierze zadecydowała odpowiednia rotacja w składzie co na konferencji prasowej potwierdzał jej trener, Jose Ignacio Hernandez.

Adam Popek
Adam Popek

Arkadiusz Rusin (trener CCC): Gratuluję Wiśle i jej szkoleniowcom wygranej. W porównaniu do soboty byliśmy świadkami zupełnie innego widowiska. My in plus zapisać możemy pierwszą połowę kiedy to nie tylko nawiązaliśmy równorzędną walkę, ale też prowadziliśmy jednym punktem. Wszystko legło w gruzach po przerwie i zupełnie nie wiem dlaczego. Dotąd Wisła zdobywała średnio kilkanaście punktów na kwartę, a tu nagle pozwoliliśmy rzucić przeciwniczkom aż 26 „oczek”. Czułem się jakbyśmy oddawali mecz bez specjalnej determinacji i woli walki. Do pewnego momentu końcowy sukces wydawał się realny, ale gdy walczy się o mistrzostwo każde nawet małe błędy drogo kosztują. Gospodynie starały się ich popełniać jak najmniej i to one cieszą się z triumfu.

Jose Ignacio Hernandez (trener Wisły): Również w imieniu naszego teamu gratuluję CCC, które pokazało kawał dobrej koszykówki. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, iż starcie numer dwa będzie trudniejsze i zgodnie z przypuszczeniami, zwłaszcza w pierwszej połowie trudno nam było rozwinąć skrzydła. Ważną rolę w kontekście zwycięstwa odegrały rotacje w składzie, dzięki którym wiele zawodniczek zachowało świeżość na ostatnie minuty rywalizacji. To był klucz do sukcesu, bo przecież w ostatnich dwóch kwartach gdy staraliśmy się podtrzymać taki sam poziom rywalki nie wytrzymały tempa i rzuciły tylko dwadzieścia siedem punktów. Cieszymy się zatem, że prowadzimy już dwa zero co daje pewien komfort przed niezwykle trudnym wyjazdem do Polkowic. CCC to świetna drużyna i na własnym parkiecie z pewnością łatwo się nie podda.

Joanna Walich (zawodniczka CCC): Gratuluję Wiśle świetnego meczu, bo umiejętnie potrafiła wykorzystać dosłownie każdy nasz błąd. Fakt faktem samo spotkanie różniło się od tego, które rozegrane zostało w sobotę i tym razem miałyśmy więcej do powiedzenia, ale niestety popełniłyśmy parę głupich błędów, które zaważyły na końcowym wyniku. Ja też zawiniłam w końcówce przy jeden z akcji. Niemniej myślę, iż sama rywalizacja dla kibiców była interesująca i dziękuję naszym fanom oraz tym z Krakowa za stworzenie dobrej atmosfery. Mam nadzieję, że u siebie powalczymy do końca.

Erin Phillips (zawodniczka Wisły): To był trudny pojedynek, wynik długo oscylował wokół remisu i dopiero w drugiej połowie byłyśmy w stanie odskoczyć na większy dystans punktowy. Teraz jedziemy do Polkowic, gdzie każde starcie będzie wymagało ogromnego poświęcenia, nawet większego niż pokazałyśmy w Krakowie. W minionym tygodniu koncentrowałyśmy się na pierwszych dwóch meczach. Rozstrzygnęłyśmy je na swoją korzyść i możemy powoli skupić myśli wokół dalszej części finałowych zmagań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×