Super dziesiątka, czyli Michał Wołoszyn

Dąbrowianie potrzebowali tylko trzech meczów, by awansować do półfinału. Na równi z radością z powodu wygranej rywalizacji z SKK jest "wyczyn" Michała Wołoszyna, który kolejny raz udowodnił jak wiele znaczy dla MKS-u.

Runda rewanżowa dla MKS-u Dąbrowa Górnicza nie była zbyt udana, więc spekulacje przed play-offami były ostrożne, ale pełne wiary ze strony kibiców. Pierwszy krok, czyli ćwierćfinał okazał się bardzo szybki dla Zagłębiaków, którzy mimo budzącego podziw wyniku (awansu w trzech meczach), musieli włożyć w niego dużo wysiłku. Przed przyjazdem do Dąbrowy trener i zawodnicy SKK Siedlce zapowiadali walkę, ale polegli po raz trzeci. - Zagraliśmy skutecznie w pierwszej połowie, nie wiadomo, jakby ten mecz się ułożył, gdybyśmy nie zagrali na takim procencie. Wypracowaliśmy przewagę, dzięki czemu spokojniejsi wyszliśmy na drugą połowę. Po przerwie nasza gra obronna była na najwyższym poziomie, w pierwszej połowie straciliśmy 40 punktów, a w trzeciej kwarcie tylko 13, w kolejnej 12, co sprawiło, że SKK podłamało się - powiedział Michał Wołoszyn, zawodnik MKS-u, który gra w koszulce z numerem dziesiątym.

W czwartej kwarcie siedlczanie już praktycznie nie walczyli, gdyż wynik był już dla nich na tyle niekorzystny, czas płynął nieubłaganie, a postawa rywali uniemożliwiała niwelowanie strat. - Gdy już wiedziałem, że jest po meczu, to przez chwilę przeszło mi prze myśl, by śrubować ten wynik, jednak to byłaby tylko jakaś tam ciekawostka statystyczna. Ten awans do półfinału był dla nas najważniejszy, dlatego wszelkie rekordy odeszły na dalszy plan - ocenił Wołoszyn, który sobotni mecz zdecydowanie może zaliczyć do udanych. Na swoim koncie zapisał 32 punkty (z czego trafił 9 trójek) i 3 zbiórki. W połowie drugiej kwarty był autorem aż 17 z 29 punktów swojej drużyny (czyli 59 proc.), to właśnie pierwsza połowa była lepsza w jego wykonaniu, co nie oznacza, że drugą część pojedynku zagrał słabo.

- W sytuacji, gdy rywale nie potrafili poradzić sobie w sportowy sposób, to próbowali czegoś innego (odpychanie, wejścia ciałem, dogadywanie), trzeba jednak pamiętać, że to jest sport i takie sytuacje zawsze się zdarzają. Jest to dla mnie lekcja, gdyż w takich sytuacjach również trzeba zafunkcjonować. Teraz już jest po wszystkim, to my jesteśmy górą, więc mogę się uśmiechnąć - dodał koszykarz.

Trener Wojciech Wieczorek w pomeczowej wypowiedzi podkreślił, że jego drużyna zwyciężyła pomimo braku jednego z kluczowych zawodników. - To spotkanie chcieliśmy dedykować Pawłowi Zmarlakowi (chory na anginę - przyp. red.), w Siedlcach wykonał kawał roboty, był naszym najlepszym zawodnikiem, to właśnie dzięki jego dobrej grze mieliśmy okazje w sobotę skończyć rywalizację. Kilku chłopaków straciło treningi z powodów choroby, dlatego przed tym meczem byliśmy rozbici, więc spodziewaliśmy się trudnego pojedynku i do przerwy właśnie taki był - podkreślił Michał Wołoszyn.

Źródło artykułu: