Paweł Wiekiera, znany i bardzo ograny na polskich parkietach zawodnik, były reprezentant Polski, wzmocnił Rosę, prowadzoną wtedy przez Piotra Ignatowicza, przed sezonem 2009/2010. W znacznym stopniu przyczynił się do dwóch sukcesów - awansu na zaplecze ekstraklasy oraz dojścia do ćwierćfinału Pucharu Polski. Był jednym z najlepszych strzelców drużyny.
W następnych rozgrywkach, już w pierwszej lidze, również występował w pierwszej "piątce" i miał spory wkład w osiągane wyniki, jak na beniaminka, bardzo zaskakujące. Radomianie przez cały sezon zasadniczy znajdowali się w czołówce tabeli. W fazie play-off zapłacili frycowe, przegrywając już w pierwszej rundzie z ŁKS-em Łódź, który później wywalczył awans do Tauron Basket Ligi.
Ostatnie miesiące nie były dla 34-letniego Wiekiery już tak udane. Grywał mniej, więcej czasu spędzał na ławce rezerwowych. W trakcie rozgrywek, po zwolnieniu Ignatowicza i przyjściu Mariusza Karola, nowy trener podziękował mu za współpracę. Otrzymał ultimatum - albo zgodzi się na grze w zespole rezerw, albo będzie musiał poszukać sobie nowego pracodawcy. Wybrał pierwszą opcję. Pomógł mniej doświadczonym kolegom w utrzymaniu się w drugiej lidze w debiutanckim sezonie.
Po zakończeniu pierwszej połowy starcia z MKS-em Dąbrowa Górnicza przedstawiciele Rosy podziękowali mu za trzy lata występów w barwach drużyny. - Dziękujemy ci za te wszystkie trzy lata. Miałeś olbrzymi wkład w awans pierwszego zespołu na zaplecze ekstraklasy. Cenną radą i doświadczeniem pomagałeś również młodszym kolegom z ekipy rezerw - mówił Robert Bartkiewicz, prezes klubu.
- Dziękuję za trzy lata współpracy. Będę miło wspominał ten okres - dodał od siebie Wiekiera. Jeszcze nie wiadomo, gdzie zawodnik zagra w przyszłym sezonie.
Ze Stargardu jest troche jak to piszesz emerytow czego nie mozna powiedziec o AZSie. Ani emerytow, ani wychowankow grajacych czy to Ilidze czy tez TBL...