Grzmot był blisko trzeciej wygranej i prowadzenie 3:0. Po kontrze i wsadzie Russella Westbrooka było już 92:87 dla gości a do końca spotkania pozostawały trzy minuty. Jeziorowcy nie dawali jednak za wygraną świetnie egzekwując rzuty wolne.
W całym spotkaniu miejscowi wykorzystali 41 z 42 prób, w tym Kobe Bryant miał 18/18 a Andrew Bynum 11/12. Czarna Mamba zdobył 36 punktów, z czego 14 w decydującej odsłonie.
- Thunder są tak dobrym zespołem, że rzuty wolne to najlepsza rzecz jaka może przydarzyć się w meczu przeciwko nim. Dlatego właśnie trzeba je wykorzystywać - powiedział Mike Brown, trener drużyny z Miasta Aniołów.
Oklahoma równie dobrze wykorzystywała swoje szanse na linii (26/28), lecz to Lakers trafiali osobiste w najważniejszych momentach. W ostatniej akcji Kevin Durant pomylił się z daleki dystansu a dobitka Serge'a Ibaki została zablokowana przez Bynuma.
Durant z 31 punktami był najskuteczniejszy wśród pokonanych, a po 21 oczek dorzucili Westbrook i James Harden.
- Pozwoliliśmy im co chwilę stawać na linii rzutów wolnych. Nie można tak robić. W decydujących fragmentach trzeba bronić bez faulowania i starać się uzyskać zbiórkę - analizował Scott Brooks, szkoleniowiec OKC.
Mecz numer cztery zaplanowano już na sobotę.
Los Angeles Lakers - Oklahoma City Thunder 99:96 (23:15, 27:32, 19:23, 30:26)
(K. Bryant 36, A. Bynum 15 (11 zb), P. Gasol 12 (11 zb) - K. Durant 31, R. Westbrook 21, J. Harden 21)
Stan rywalizacji: 2:1 dla Oklahomy