Start jechał do Radomia z konkretnym celem

Jak zdradza Grzegorz Mordzak, kapitan drużyny, koszykarze gdyńskiego Startu chcieli zakończyć rywalizację finałową już w Radomiu. Bardzo ważna dla udanego rozstrzygnięcia była mobilizacja po pierwszym, przegranym spotkaniu w Trójmieście.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Porażka w starciu otwierającym finałową rywalizację nie przebiegła po myśli gdynian. Uważany za faworyta Start niespodziewanie przegrał. Rosa dyktowała warunki gry, utrzymując przewagę do końca. - Nie mogliśmy się załamywać po pierwszym meczu - podkreśla Grzegorz Mordzak, kapitan mistrza pierwszej ligi.

Kluczowe w kontekście kolejnych spotkań okazało się odpowiednie nastawienie mentalne, a ściślej rzecz ujmując, koncentracja. - Udało nam się zmobilizować na drugie spotkanie - przyznaje zawodnik. Jak ujawnia, on, koledzy i sztab szkoleniowy wybrali się do Radomia z myślą wygrania obu pojedynków: - Jechaliśmy do z zamiarem, może powiem trochę buńczucznie, nawet nie powalczenia, ale "wyrwania" dwóch zwycięstw.

Gdynianie wykonali założony cel, choć łatwo z pewnością nie było. - W sobotę w okolicznościach dość niemiłych dla drużyny z Radomia udało nam się wygrać, w niedzielę potwierdziliśmy to, że jesteśmy lepsi - zaznacza Grzegorz Mordzak.

Nie doszło więc do niespodzianki. Drużyna, typowana do awansu przez wielu ekspertów, nie zawiodła. Długie i ciężkie rozgrywki zakończyły się dla niej sukcesem. - Udało nam się zmobilizować po dość trudnym sezonie i osiągnąć upragniony awans - kończy kapitan.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×