Bez zbędnego stresu o swojej przyszłości może myśleć z całą pewnością Seid Hajrić, za którym już dawno przestał przemawiać tylko polski paszport otrzymany w miejsce bośniackiego. 29-letni skrzydłowy to opoka defensywy z zeszłego sezonu, stąd nie wydaje się możliwe by trener Dainius Adomaitis pozbył się lekką ręką zawodnika, na którym może oprzeć system obrony pod koszem.
Tym bardziej, iż sam Hajrić, będąc bardzo mocno związany z Włocławkiem, w każdym wywiadzie podkreśla, że Anwil to pierwsza opcja i tak naprawdę nie wyobraża sobie gry w innym klubie. A jeśli do tych okoliczności dodamy fakt, że w przypadku kontraktu skrzydłowego wystarczy tylko jeden podpis prezesa automatycznie przedłużający współpracę obu stron, to nie ma innej możliwości jak pozostanie Hajricia w zespole.
Zanim trener Adomaitis podpisał kontrakt z Anwilem, prezes Arkadiusz Lewandowski zapowiadał na naszych łamach o tym, że w takiej samej, pod względem formalnym, sytuacji co Hajrić znajduje się Łukasz Majewski, zaś klub podejmie negocjacje również z Krzysztofem Szubargą. Biorąc pod uwagę deficyt polskich graczy na odpowiednio wysokim poziomie, a także fakt, że budżet klubu będzie o około 20 procent niższy, wydaje się mało prawdopodobne by obaj zawodnicy grali w przyszłym sezonie poza Kujawami.
Nie licząc wspomnianego tercetu, a także dwójki młodych graczy, Michała Sokołowskiego i Kamila Maciejewskiego, trudno przypuszczać, by jakikolwiek inny koszykarz z poprzedniego sezonu otrzymał ofertę z Hali Mistrzów. Być może jednak wróci temat Johna Allena, o którym trener Adomaitis ma bardzo pochlebną opinię. Problem w tym, że od Amerykanina, wybranego ostatnio najlepszym obrońcą poprzedniego sezonu, nie należy spodziewać się fajerwerków w ataku, a litewski szkoleniowiec wydaje się stawiać na obcokrajowców, którzy nie mają problemów z wypracowaniem sobie pozycji do rzutu. Dodatkowo, nie wiadomo czy Allen zgodziłby się na obniżkę kontraktu w porównaniu z poprzednim sezonem.
Zawodnicy z obcymi paszportami to jednak melodia przyszłości, w najlepszym wypadku kilku tygodni. W pierwszej kolejności Litwin musi sprowadzić polskich koszykarzy i to takich, którzy mogliby odgrywać kluczowe role w zespole. Naturalna reakcja każe zwrócić uwagę na podopiecznych Adomaitisa z poprzedniego sezonu: Mantasa Cesnauskisa, Pawła Kikowskiego, Krzysztofa Roszyka, Zbigniewa Białka czy Pawła Leończyka.
Szanse na to, że Cesnauskis ruszy się gdzieś poza Słupsk są minimalne, Białka we Włocławku nie wspominają zbyt korzystnie, natomiast budowanie wieloletniego projektu, o czym Adomaitis mówił na konferencji prasowej, w oparciu o 34-letniego Roszyka, który dodatkowo dublowałby się z Majewskim, byłoby co najmniej dziwne. Niemniej warto pamiętać, że Litwin wielokrotnie powtarzał, że tworzenie składu zaczyna się właśnie od kogoś takiego, jak Roszyk.
Co innego duet Kikowski-Leończyk. O tego pierwszego wielokrotnie w poprzednich latach zabiegał były prezes Zbigniew Polatowski, lecz ten zawsze wybierał inne opcje, więc skoro nie jemu, to może uda się jego następcy? Kikowski mógłby być idealnym uzupełnieniem luki po odejściu Dardana Berishy (Kosowianin z polskim paszportem marzy o lidze hiszpańskiej i kto wie, czy nie otrzyma angażu w którymś z tamtejszych słabszych zespołów). Z drugiej strony w zeszłym sezonie litewski szkoleniowiec widział Kikowskiego raczej jako jokera z ławki.
Ciekawie wygląda sytuacja Leończyka. Polski skrzydłowy, o którym lokalne media włocławskie spekulowały już w dniu wspomnianej konferencji z udziałem Adomaitisa, zanotował właśnie swój najsłabszy sezon od momentu, kiedy zjawił się w Słupsku przed trzema laty - zdobywał najmniej punktów (6,3), najmniej zbiórek (4,4) i grał najmniej minut (19) - i wydaje się, że jedynie transfer do innego zespołu mógłby pomóc mu rozwoju. Pytanie tylko czy trener Adomaitis korzystałby z usług Leończyka we Włocławku, skoro ograniczył jego rolę w Enerdze Czarnych? Dodatkowo, 26-latek mógłby dublować się z Hajriciem.
Najbliższe dni będą bardzo pracowite w Hali Mistrzów. W przeszłości zdarzało się, że starano się zakrywać braki polskich graczy umiejętnościami koszykarzy zagranicznych i nie zawsze to wychodziło. Problem w tym, że inne zespoły nie tracą czasu (np. Zastal czy PGE Turów), zaś budżet Anwilu nie pozwoli włączyć się w walkę o najbardziej smakowite kąski tego lata. Tym samym, włocławianie muszą działać i wybierać albo szybko, albo bezbłędnie. A najlepiej dwa w jednym.
Anwil Włocławek: Jakich zawodników wybierze Adomaitis?
We wtorek kibice Anwilu Włocławek poznali nazwisko trenera, który będzie odpowiedzialny za zbudowanie składu na nowy sezon. Jakich transferów można spodziewać się we Włocławku w pierwszej kolejności?
Źródło artykułu: