Tuż po zakończonym sezonie wydawało się, że Uros Mirković to pewniak do gry w zespole Zastalu Zielona Góra. Wszak silny skrzydłowy miał bardzo udaną końcówkę sezonu, a pierwszym trenerem zespołu był jego rodak, Mihailo Uvalin. Życie (w postaci większych ambicji klubu, gry na arenie międzynarodowej oraz koncepcji trenera) szybko zweryfikowało te plany i okazało się, że dla Mirkovicia nie ma miejsca w Zielonej Górze.
- Po sezonie coś tam wstępnie rozmawialiśmy, potem była cisza, a potem dowiedziałem się, że nie ma dla mnie miejsca w zespole. Wtedy żałowałem, bo nie wiedziałem, gdzie będę grał, ale teraz wszystko jest w porządku - mówi 30-letni skrzydłowy, który bez pracy pozostawał tylko przez kilka tygodni. Jakiś czas temu podpisał kontrakt z Polpharmą Starogard Gdański, a więc z klubem, w którym grał przez dwa lata przed Zastalem.
- Polpharma przedstawiła mi bardzo konkretną ofertę, spełniła moje oczekiwania i w ten sposób doszliśmy do porozumienia. Gdybym przecież nie był zadowolony z warunków umowy, nie podpisałbym jej - tłumaczy Mirković, dodając - Na pewno pomogło mi to, że znam sytuację w Starogardzie Gdańskim. Grałem tutaj dwa lata, pamiętam, jak to wszystko było poukładane. Ja wszystko robię trochę na intuicję, a ta podpowiadała mi, że Polpharma to będzie dobry krok.
Początkowo koszykarz chciał poczekać kilka tygodni i odłożyć podjęcie decyzji w czasie, licząc, że być może pojawi się jakaś inna oferta. Konkretne stanowisko Polpharmy zmieniło jednak podejście zawodnika. - Najpierw nie wiedziałem, co mam zrobić, czy czekać, czy podpisywać. Później doszedłem do wniosku, że ja jestem przecież Serb, a praca w Polsce to dla mnie nadal gra za granicą i nie ma co czekać na coś innego. Tym bardziej, że z Polpharmą miałem dobre wspomnienia.
Zarówno z Polpharmą, jak i Zastalem, serbski skrzydłowy kończył sezon na trzecim miejscu podium. Trudno przypuszczać, by starogardzianie włączyli się do walki o wyższe lokaty w nadchodzących rozgrywkach - nieoficjalnie mówi się, że budżet klubu będzie jednym z niższych w lidze. - Pieniądze naprawdę nie grają. Budżetem nie wygrywa się meczów. Poza tym, ja jestem profesjonalistą i nie patrzę na to, jakim budżetem dysponuje klub. Mi wystarcza to, że wiem jaki jest mój "budżet" i koniec. Dalej liczy się tylko to, co pokazuję na parkiecie i jak radzi sobie mój zespół - wyjaśnia Mirković.
Na chwilę obecną 30-letni skrzydłowy jest jednym z trzech obcokrajowców w składzie budowanym przez Wojciecha Kamińskiego - poza nim zatrudniono również duet ze Stanów Zjednoczonych: obrońcę Jawana Cartera oraz gracza wysokiego Ben McCauleya. Skład uzupełniają polscy koszykarze: Marcin Nowakowski, Łukasz Majewski, Bartosz Sarzało, Daniel Szymkiewicz i Kacper Radwański.
Uros Mirković: Czuję, że to będzie dobry krok
Choć Uros Mirković miał nadzieje zostać w Zastalu, gdy okazało się, że w Zielonej Górze nie ma dla niego miejsca, zdecydował się wrócić do Polpharmy Starogard Gdański.