- Priorytetem dla nas jest obrona mistrzowskiego tytułu - mówiła przed sezonem Paulina Pawlak, podstawowa rozgrywająca Wisły Can Pack. 35 rozegranych meczów i tylko jedna porażka - to najlepszy komentarz na to, czy drużynie spod Wawelu udało się zrealizować cel i czy mistrzostwo kraju trafiło w odpowiednie ręce.
Bilans meczów z sezonu 2011/2012 powinien wystarczyć za całe podsumowanie rozgrywek w Ford Germaz Ekstraklasie w wykonaniu Białej Gwiazdy. Na początku sezonu były obawy jak drużyna poradzi sobie w pierwszych meczach, bowiem nie wiadomo było kiedy do drużyny dołączą Erin Phillips czy Nicole Powell. Ta druga ostatecznie zagrała od pierwszej kolejki, a to mocno uspokoiło trenera Jose Ignacio Hernandeza. - Zdecydowanie nie jest łatwo nam grać, gdy obu tych zawodniczek nie ma. Gdy chociaż jedna z nich jest z nami, jest zdecydowanie łatwiej - mówił hiszpański szkoleniowiec.
Obrończynie mistrzowskiego tytułu rozpoczęły sezon doskonale i wygrały jedenaście kolejnych meczów, w każdym z nich wyraźnie dystansując rywala. W ostatniej kolejce pierwszej rundy krakowianki udały się na szlagier rozgrywek do Polkowic i... musiały przełknąć gorycz pierwszej, jak się później okazało jedynej, porażki w sezonie. Przyczyna porażki? - U nas punktowała jedynie Kobryn, podczas gdy po drugiej stronie był zdecydowanie lepszy bilans - komentował Hernandez.
Porażka mocno zmotywowała zespół, który stał się... mocniejszy. - Wierzę, że dokonamy w tym sezonie czegoś wielkiego. Takie mamy cele i ambicje! - mówiła wtedy Phillips. Już na starcie rundy rewanżowej team z Krakowa odniósł dwa ważne triumfy w meczach wyjazdowych, wygrywając w Gdyni i Toruniu. Każdy z tych triumfów przybliżał zespół do pierwszego miejsca po rundzie zasadniczej. - Wiadomo, że to był nasz cel, gdyż startując z pierwszego miejsca mamy w fazie play off przewagę własnego parkietu - tłumaczył Hernandez.
Rywale robili co mogli, żeby w jakiś sposób zbliżyć się do mistrzyń Polski. Wisła na wszystkie te ruchy odpowiedziała jednym transferem. Mowa oczywiście o sprowadzeniu Taj McWilliams-Franklin. Wielu uważało ten transfer za chybiony, bowiem sprowadzenie 42-letniej zawodniczki wydawało się... dziwne. Amerykanka okazała się jednak doskonałym transferem i uzupełnieniem dla Eweliny Kobryn w walce pod koszami.
Podczas, gdy rywale potykali się, Biała Gwiazda wygrywała mecz za meczem, a ostatni mecz rundy z CCC przed własną publicznością niczego nie mógł już zmienić. - Teraz dopiero rozpocznie się to, na co wszystkie czekałyśmy cały sezon. W play off walka o mistrzostwo Polski rozpocznie się na dobre - przekonywała Anke De Mondt.
W pierwszej fazie krakowianki natrafiły na borykający się z różnymi problemami ŁKS Siemens AGD Łódź. Krakowianki pierwszy mecz wygrały pewnie, a w drugim przyznano walkower, zatem Biała Gwiazda w półfinale znalazła się bez gry...
Tam na faworyta czekały toruńskie Katarzynki. Również one nie były w stanie nawiązać walki z obrończyniami mistrzowskiego tytułu, które rywalizację zakończyły w trzech meczach, wygrywając je łącznie różnicą aż 72 punktów! - Wisła pokazała, jaką ma siłę i jaka jest różnicą pomiędzy naszymi zespołami - mówił wówczas Elmedin Omanić, trener toruńskiego zespołu.
W finale doszło do wyczekiwanej konfrontacji, w której na krakowski zespół czekała ekipa CCC Polkowice.
- Zdobycie mistrzostwa Polski będzie podsumowaniem doskonałego dla nas sezonu - mówił przed serią przeciwko CCC trener Hernandez. Jego podopieczne umotywowane były równie dobrze. - Wiemy na co nas stać i jak wielkie możliwości w nas drzemią. Dlatego w finale zagramy najlepszą koszykówkę, jaką tylko potrafimy - przekonywała Kobryn.
Zgodnie z zapowiedziami zawodniczki Wisły Can Pack rozpoczęły finały znakomicie. We własnej hali nie pozostawiły Pomarańczowym nawet złudzeń. Najwięcej problemów dostarczyło spotkanie numer trzy, gdzie dopiero w ostatnich sekundach, dzięki trójce De Mondt, wszystko stało się jasne. W ostatnim spotkaniu kluczową rolę odegrała McWilliams-Franklin, a jej 13 punktów i 21 zbiórek tylko i wyłącznie potwierdziło, że sprowadzenie jej było strzałem w dziesiątkę.
Biała Gwiazda ostatecznie wygrała serię finałową bez straty meczu i jak najbardziej zasłużenie sięgnęła po złote medale. - W tym sezonie wygraliśmy ligę, puchar oraz awansowaliśmy do Final Eight Euroligi koszykarek. To wszystko jest niesamowicie ważne dla całej naszej organizacji - podsumował sezon Hernandez.
Liczby Wisły Can Pack Kraków w sezonie 2011/2012:
Liczba meczów: 35
Liczba zwycięstw: 34
Liczba porażek: 1
Liczba zdobytych punktów: 2640
Liczba straconych punktów: 1956
Skuteczność z linii rzutów wolnych: 74%
Skuteczność rzutów z gry: 48%
Skuteczność rzutów za 3 punkty: 35%
Najskuteczniejsze (min. 50% meczów drużyny):
punkty: 14,4 - Ewelina Kobryn
zbiórki: 6,5 - Ewelina Kobryn
asysty: 3,2 - Erin Phillips
przechwyty: 1,9 - Anke DeMondt
bloki: 0,9 - Ewelina Kobryn
straty: 2,4 - Ewelina Kobryn
EVAL: 16,4 - Ewelina Kobryn
Najważniejsza postać: Erin Phillips (10,2 pkt., 3,2 as., 2,4 zb., 1,7 przech.)
Bez dwóch zdań siłą Wisły Can Pack była drużyna. Trener Jose Ignacio Hernandez miał do dyspozycji same klasowe koszykarki i w każdym meczu to inna była w stanie wziąć ciężar gry na swoje barki. Niemniej nadal największy wpływ na wynik zespołu miała dyspozycja australijskiej rzucającej Erin Phillips. Gdy ta była w formie, zespół spod Wawelu był nieosiągalny pod żadnym względem. Phillips dawała swojej drużynie wielkie wsparcie w defensywie, a i w ataku siała popłoch wśród rywalek.
Transfery:
Trudno oceniać transfery drużyny, która wygrała wszystko. Bez dwóch zdań doskonałym posunięciem włodarzy Białej Gwiazdy było sprowadzenie mistrzyni Euroligi, belgijskiej obwodowej Anke DeMondt. Swój duży wkład w sukcesy miała również Milka Bjelica, a kapitalnym posunięciem okazało się sprowadzenie w lutym doświadczonej Taj McWilliams-Franklin. Amerykanka kapitalnie wkomponowała się w drużynę, odgrywając wielką rolę dla obrony mistrzowskiego tytułu. W talii Jose Ignacio Hernandeza nie sprawdziła się natomiast w ogóle Ana Dabovic. Serbka ma wielki potencjał, jednak w krakowskim teamie nie było go widać zupełnie. Takie postacie, jak Petra Ujhelyi czy Joanna Czarnecka odgrywały z kolei role marginalne.
Przyszłość...
Przyszłość nadal może należeć do Wisły Can Pack Kraków. W klubie pod Wawelem udało się przedłużyć umowę ze sponsorem strategicznym, czyli główną częścią składową wielkich triumfów. Pieniądze przekazywane przez firmę Can Pack pomagają w sprowadzaniu wielkich gwiazd żeńskiej koszykówki. Dodatkowo zespół wyrobił sobie bardzo dobrą markę na rynku europejskim, co też nie pozostaje bez znaczenia. W Krakowie szybko zbudowano zespół na nowy sezon, a sprowadzenie takich koszykarek, jak Katie Douglas czy Tina Charles, to niemal gwarancja kolejnych sukcesów.