28-letni Carr w potyczce z Anwilem zanotował 4 zbiórki, 4 punkty i 2 asysty, spędzając 17 minut na parkiecie. Ten amerykański playmaker przed swoim debiutem w ekipie Górnika nie miał praktycznie żadnej wiedzy na temat polskiej koszykówki. - Niestety, nie wiedziałem praktycznie nic. To mój pierwszy pobyt w Polsce, mam za sobą zaledwie jeden mecz. Mogę powiedzieć tylko tyle, że Anwil - nasz ostatni rywal - to bardzo dobra drużyna. Więc wasza liga też musi być dobra - mówi Carr na łamach Gazety Wrocławskiej.
Podopieczni Radosława Czerniaka ostatecznie ulegli włocławskiej drużynie 65:76. Zdaniem Carra o losach meczu zaważyły rutyna i zgranie koszykarzy Anwilu. - Goście zrobili na mnie spore wrażenie. Grali twardo i ambitnie. Mają wielu doświadczonych graczy, a na dodatek są zgrani. Nam tego brakowało. Musimy pracować nad zespołową grą. Mamy w składzie wspaniałego lidera Tezale Archiego, bardzo dobrym zawodnikiem jest też J.J. Montgomery. Górnik może być w przyszłości najlepszym zespołem, w jakim grałem - kontynuuje rozgrywający Górnika.
Mierzący 185 cm Carr uważa, że z biegiem czasu, do wałbrzyskiego teamu będzie wnosił coraz więcej pozytywów. - Chcę pomóc tej drużynie, wzmocnić ją. Na razie nie pokazałem jeszcze tego, co potrafię. Tydzień temu przyleciałem z Los Angeles, potrzebuję trochę czasu. Po za tym przez ostatnie pół roku nie grałem na takim poziomie. Kiedy potrenuję z zespołem, to będzie znacznie lepiej.