Nie da się bowiem ukryć, że podopieczni Macieja Milana bez zważania na fakt, iż znajdują się we wczesnej fazie przygotowań zaprezentowali dość ciekawy basket i poza niedzielnym pojedynkiem ze słowackim LB Spiska Nova Ves w ich grze widać było sporo pozytywnych symptomów. - Były to nasze pierwsze tego typu zmagania w nowym składzie. Początkowe dwa mecze zagraliśmy na niezłym poziomie. Jedynie w ostatnim zabrakło trochę sił. Widać jeszcze było zmęczenie ciężkimi treningami. Dzięki zebranym doświadczeniom wiemy nad czym musi jeszcze popracować, co poprawić by polepszyć swoją grę - opisuje 24-letni rozgrywający.
Pewne zastrzeżenia można było momentami mieć do wzajemnego zrozumienia poszczególnych graczy. Tutaj ewidentnie przytrafiały się błędy, lecz były zawodnik m in. Znicza Jarosław optymistycznie patrzy na sprawę. - Nie ma powodu do nerwów. Z każdym kolejnym tygodniem będziemy coraz lepiej poznawać własne nawyki, a to z pewnością znajdzie potwierdzenie na parkiecie.
Jednocześnie unika on jasnych deklaracji jeżeli chodzi o występy ligowe, do których fakt faktem pozostało jeszcze nieco ponad trzy tygodnie. - Turniej pokazał, że będzie nas stać na wiele, ale jak dopiero realia zweryfikują pewne kwestie. Jak na razie nie oceniam szans teamu - mówi i po chwili dodaje. - To, o które miejsce rzeczywiście przyjdzie walczyć okaże się podczas rundy zasadniczej.
Wychowanek "Przemyskich Niedźwiadków", jeśli chodzi o indywidualną postawę powody do radości mógł mieć głównie pierwszego dnia. Potem sztab szkoleniowy postanowił zastosować inne warianty taktyczne. - Z jednego starcia można być zadowolonym z drugiego nie. Każdy powoli szuka formy i swojego miejsca w drużynie . Myślę, że idziemy w bardzo dobrym kierunku i z czasem możemy zaskoczyć - kończy mierzący 178 cm koszykarz.
Jakub Musijowski: Wiemy co poprawić
W miniony weekend przemyska Polonia była gospodarzem towarzyskiego turnieju, w którym wygrała jedno spotkanie. Mimo to Jakub Musijowski twierdzi, że jego zespół stać na bardzo wiele.