Wisła Kraków nie obroniła tytułu

W finałowym starciu MEKR'S CUP Nadieżda Orenburg okazała się zbyt silna dla krakowskiej Wisły, która ze względu na zmęczenie oraz wynikające z tego tytułu błędy nie była w stanie nawiązać walki.

Biała Gwiazda nie najlepiej rozpoczęła pojedynek. W ataku liczne jej podania były przechwytywane, a pod własnym koszem nie mogła zastopować silnych Rosjanek. Pojedyncze momenty godne uwagi zaliczała jedynie Petra Stampalija oraz Dora Horti, lecz na dłuższą metę coś takiego nie wystarczało. Gdy przeciwniczki osiągnęły pięciopunktową przewagę i ewidentnie się rozpędzały trener Jose Ignacio Hernandez poprosił o czas, zachęcając swoje podopieczne do większego zaangażowania. Niestety niewiele to dało. Rywalki łatwo przedzierały się w pole trzech sekund, niemal każde zagranie zamieniając na zdobycz punktową.

Sytuacja chwilowo drgnęła pod koniec kwarty. Ciężar odpowiedzialności wzięła na siebie niezawodna Katarzyna Krężel, która do spółki z Justyną Żurowską sprawiła, że Nadieżda nie czuła się już tak nietykalna. Zresztą po pierwszej kwarcie wygrywała ona tylko 23:19.

Jednak zaraz potem polski zespół znów zaliczył przestój i zniweczył cały trud. Zresztą wynik 36:24 mówił sam za siebie. Trochę ożywienia w grę starała się wnieść Cristina Ouvina. Bohaterka sobotniego meczu z USK Praga odważnie wbiegała między przeciwniczki, ale indywidualnie niewiele zdziałała. Podobnie zresztą sprawa miała się z Darią Mieloszyńską. Co gorsza wiślaczki po niecelnych rzutach rzadko kiedy zbierały piłkę. Nie dziwiło zatem, że długą przerwę spędziły z dziewiętnastopunktową stratą.

Kolejna "ćwiartka" również przebiegła pod dyktando Rosjanek, które ani przez moment nie straciły kontroli. Niezwykle sumiennie wykonywały zalecenia swojego szkoleniowca i obnażały słabości mistrzyń Polski. Ponadto imponowały formą strzelecką.

Zawodniczki z grodu Kraka w zasadzie nie potrafiły nic zaradzić. Im dłużej trwała rywalizacja tym mniej miały do powiedzenia. Gdy przed decydującą batalią dystans dzielący oba zespoły wyniósł 25 "oczek" generalnie oczywistym było, że nie powtórzą wyczynu sprzed roku kiedy wygrały cały turniej.

Zgodnie z przypuszczeniami tak też się stało. Nadieżda pewnie triumfowała 83:59, a sztab szkoleniowy Wisły zyskał spory materiał do przemyśleń. Ilość strat i słaba postawa w walce o górne piłki to pierwsze z brzegu aspekty, które niewątpliwie muszą ulec poprawie.

Nadieżda Orenburg - Wisła Can Pack Kraków 83:59 (23:19, 28:13, 18:14, 14:13)
Wisła Can - Pack:

Krężel 14, Stampalija 9, DeMondt 8, Żurowska 8, Pawlak 5, Ouvina 4, Horti 4, Czarnecka 4, Mieloszyńska 3

Komentarze (0)