Vukasin Aleksić: Bardzo pomogły nam celne trójki

PGE Turów Zgorzelec nie dał żadnych szans Rosie Radom i w pierwszym meczu nowego sezonu zmiażdżył beniaminka 109:71. Swoją cegiełkę dołożył serbski rozgrywający, Vukasin Aleksić.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Przed pierwszym podrzutem piłki starcia z Rosą Radom fani PGE Turowa Zgorzelec mogli mieć uzasadnione wątpliwości - w okresie przygotowawczym podopieczni Miodraga Rajkovicia prezentowali niestabilną formę, mecze wygrane (Energa Czarni Słupsk, Khimik Jużny) przeplatając z porażkami (AZS Koszalin, Stelmet Zielona Góra, Panionios Ateny). Na początku września przegrali również u siebie z... Rosą, 85:90.

- Dobrze pamiętam tamto spotkanie. Radomianie zagrali wówczas bardzo dobrze w ataku, trafiali niesamowite rzuty, a nam nie wszystko wychodziło. Nie graliśmy jednak wtedy pełnym składem, bowiem brakowało nam trzech istotnych zawodników: Michała Chylińskiego, Damiana Kuliga oraz Ivana Opacaka. Niemniej jednak przed pierwszym meczem ligowym mieliśmy w głowach tamto starcie - opowiada Vukasin Aleksić, 27-letni rozgrywający PGE Turowa.

Jak się jednak okazało, wszelkie wątpliwości rozwiały się wraz z nadejściem drugiej kwarty sobotniego spotkania. Już po pierwszej odsłonie co prawda zgorzelczanie prowadzili 28:20, ale dopiero kolejna partia meczu odsłoniła aktualne różnice poziomów między czwartym zespołem poprzedniego sezonu a beniaminkiem Tauron Basket Ligi. - Byliśmy bardzo ostrożni, zwłaszcza w defensywie, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że jeśli Rosie wpadną dwa-trzy trudne rzuty, może być ciężko. Wiedzieliśmy co może się zdarzyć, gdybyśmy uznali ten mecz za wygrany jeszcze przed gwizdkiem - tłumaczy Serb.

- Chcieliśmy rozpocząć sezon nie tylko zwycięstwem, ale również skutecznym spotkaniem, przede wszystkim dlatego, że graliśmy przed własną publicznością. Jestem bardzo szczęśliwy tym samym, że zagraliśmy solidnie, skutecznie, szybko i co ważniejsze, cały czas realizowaliśmy nasz plan przedmeczowy. Bardzo wsparli nas także kibice, którzy nie szczędzili swoich gardeł o pierwszych minut - mówi Aleksić.

Serbski rozgrywający wyszedł w pierwszej piątce i otrzymał od trenera 20 minut. W tym czasie zdobył 10 punktów (3/5 z gry, 3/3 z linii osobistych), wymusił sześć fauli, zebrał cztery piłki oraz zanotował po jednej asyście i przechwycie. - Wszyscy zagraliśmy bardzo dobrze, więc nie ma sensu nikogo jakoś szczególnie wyróżniać. Ja osobiście uważam, że w odniesieniu zwycięstwa pomogły nam celne trójki - wyjaśnia Aleksić i trudno się z nim nie zgodzić. Zgorzelczanie trafili aż 12 z 18 rzutów zza łuku, notując aż 66 procent skuteczności w tym elemencie.

W następnym tygodniu PGE Turów postara się zagrać na podobnej skuteczności, ale rywal będzie ze zdecydowanie wyższej półki - Energa Czarni Słupsk. - Tak, obecnie dla nas zdecydowanie ważniejszy jest nadchodzący mecz, niż ten, który rozegraliśmy w sobotę. Zwycięstwo poszło już na nasze konto, zostało odnotowane w tabeli, ale nadal stoimy bardzo twardo na ziemi i zdajemy sobie sprawę, że przed nami kolejne ciężkie mecze - opowiada Aleksić.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×