Tomasz Araszkiewicz: To był mecz dwóch równych drużyn

Drużyna z Siedlec w środowym spotkaniu w Szczecinie przełamała swoją niemoc z inaugurującej sezon kolejki i odniosła pierwsze ligowe zwycięstwo, pokonując AZS Radex Szczecin 67:58.

Wiktor Wolski
Wiktor Wolski

Trener drużyny gości - Tomasz Araszkiewicz - nie ukrywał zadowolenia, po zakończeniu spotkania, które odbyło się w ramach drugiej kolejki pierwszej ligi mężczyzn w Szczecinie. - Wszyscy jesteśmy zadowoleni z tego zwycięstwa. Powiem tak, to był bardzo nerwowy mecz. Obu drużynom zależało na wygraniu tego pierwszego meczu w lidze, na zdobyciu tych dwóch punktów - komentuje szkoleniowiec SKK Siedlce.

Mimo zwycięstwa w siedleckiej drużynie wciąż nie wszystko wygląda idealnie. - Był to mecz błędów niewymuszonych, które popełniały dwie drużyny. Jeśli ma się kontrę dwa na jeden i nie trafia się w tej sytuacji do kosza, a mamy w tym momencie 9 oczek przewagi to coś jest nie tak. Ktoś powie: sorry trenerze, ale w tej lidze nie ma sorry. Takie sytuacje trzeba wykorzystywać - tłumaczy Araszkiewicz.

Akademicy wielokrotnie zbliżali się do swoich środowych rywali z wynikiem. Byli bardzo blisko wyrównania oraz objęcia prowadzenia. - Obawiałem się, że AZS Radex może nas dogonić. Nasza nieporadność i błędy, o których wspominałem wcześniej skłaniały do myślenia, że tak rzeczywiście może się stać. Mówimy o szczecińskim AZS-ie, który moim zdaniem w tej lidze pokaże jeszcze dużo dobrego. Grały dwie równe drużyny. Ktoś musiał wygrać - zaznacza trener od 3 sezonów pracujący na zapleczu koszykarskiej ekstraklasy.

Co drużyna SKK Siedlce zmieniła w swojej grze od ostatniej kolejki? Jak przygotowywała się do spotkania z AZS-em Radex Szczecin? - Do tego meczu starałem się przygotować mój zespół w różny sposób. Jednak boisko później wszystko weryfikuje, ktoś kogoś dominuje. Ci zawodnicy znają się bardzo dobrze, grają przeciwko sobie od lat. Zwycięstwo w pierwszej lidze koszykówki zależy przede wszystkim, w mojej opinii, od koncentracji. Poziom zespołów jest bardzo zbliżony, do tego dochodzi dyspozycja dnia i mamy zwycięzcę - kończy Tomasz Araszkiewicz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×