Mateusz Bartosz: Szybka dobitka i pozamiatane

Mateusz Bartosz w specyficzny sposób łączy Anwil oraz Stelmet - w sierpniu przez dwa tygodnie trenował w Zielonej Górze, ale ostatecznie zdecydował się na minuty i kontrakt we Włocławku.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

- Nie przygotowuję się jakoś wyjątkowo do tego spotkania, chociaż to jest przeciwnik z najwyższej półki - rozpoczyna swoją wypowiedź Mateusz Bartosz, silny skrzydłowy Anwilu Włocławek, dodając: - Na pewno fakt, że trenowałem u nich przez dwa tygodnie podziała na mnie motywująco. Chciałbym bardzo, żebyśmy ten mecz wygrali.

25-letni zawodnik w ostatnim sezonie bronił barw AZS Koszalin i PBG Basket Poznań, gdzie dał się poznać jako specjalista od zbiórek. Minionego lata transferowego koszykarz starał się znaleźć pracę właśnie w Stelmecie Zielona Góra - przez dwa tygodnie trenował pod okiem serbskiego szkoleniowca Mihailo Uvalina, ale ostatecznie zdecydował się wybrać ofertę Anwilu Włocławek, bowiem w Stelmecie oferowano mu rolę tylko dalekiego rezerwowego.

Teraz Bartosz będzie starał się udowodnić Uvalinowi, że ten popełnił błąd nie widząc dla niego miejsca w składzie. - Oczywiście, że będę starał się pokazać z jak najlepszej strony, ale to nic personalnego skierowanego w stronę trenera Uvalina - tłumaczy skrzydłowy włocławian, dodając: - Każdemu trenerowi drużyny przeciwnika chcę się pokazywać z jak najlepszej strony. Dodatkowo, mamy tutaj pierwszy mecz u siebie, więc zarówno przed trenerem Uvalinem, jak i przed włocławskimi kibicami chciałbym zaprezentować się na miarę moich możliwości.

W 1. kolejce Tauron Basket Ligi zielonogórzanie bez większego wysiłku rozmontowali Energę Czarnych Słupsk 94:73. Jak musi zagrać Anwil by nie tylko uniknąć podobnej sytuacji, ale i pokonać rywala? - Na pewno musimy grać bardzo szybko kontratakiem i wykorzystywać to, że wysocy gracze w zespole Stelmetu są raczej mało mobilni. Naszą przewagą będzie szybkość i atletyzm - wyjaśnia Bartosz.

Poza Bartoszem, trener Dainius Adomaitis będzie miał do dyspozycji pod koszem wszechstronnego Rubena Boykina, skocznego Ryana Wrighta oraz najsilniejszego w tym gronie Seida Hajricia. Zestaw być może bardziej atletyczny, ale jednak przewaga centymetrów będzie po stronie Stelmetu: Adam Łapeta (217), Milos Lopicić (216), Piotr Stelmach (205) i Oliver Stević (204).

- To rzeczywiście może mieć znaczenie, mam na myśli ich wzrost i gabaryty, ale wszystko będzie zależało od tego, jak my sami zagramy całą czwórką naszych wysokich. Ponadto, jeżeli w zbiórki włączą się też niżsi zawodnicy to myślę, że to może być kluczowe - opowiada polski skrzydłowy Anwilu.

Poza grą pod koszem, włocławianie będą musieli zwrócić uwagę na dwóch najważniejszych koszykarzy ofensywy Stelmetu: Waltera Hodge’a i Quintona Hosley’a. - Walter jest motorem napędowym każdej akcji ofensywnej, on ciągnie piłkę do przodu, on chce zdobywać punkty. Nie ma co ukrywać, że naszym zdaniem będzie maksymalne utrudnienie życia Portorykańczykowi oraz odcięcie do podań Hosley’a. Bez nich dwóch Stelmetowi na pewno będzie grało się trudniej - mówi Bartosz.

Włocławianie po raz pierwszy w tym sezonie zagrają przed własną publicznością w Hali Mistrzów. - Debiutujemy przed swoimi fanami, więc liczymy na zwycięstwo. Pełnią szczęścia byłoby dla mnie zdobycie dwóch punktów po zbiórce ofensywnej na wagę zwycięstwa. Taka szybka dobitka i pozamiatane - śmieje się zawodnik, dodając po chwili: - Tak naprawdę to nie ma jednak znaczenia, kto będzie rzucał. Liczy się wygrana całego zespołu, nic więcej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×