Podkarpacki zespół do tej pory przegrał wszystkie swoje spotkania. Fakt faktem za każdym razem podchodził ambicjonalnie do zadania, niemniej efekty można opisać powiedzeniem "głową muru nie przebijesz". Teraz czeka go naprawdę duże wyzwanie, gdyż do Łańcuta przyjadą wicemistrzynie Polski.
W ostatni weekend AZS poległ w Toruniu w starciu z miejscową Energą. I choć wynik absolutnie nie daje powodów do zadowolenia, to jednak szkoleniowiec drużyny słusznie zwrócił uwagę, że wobec takiej rzeczywistości należy czerpać radość z drobnych kwestii. - Cieszę się z tego, że po raz pierwszy wygraliśmy choć kwartę. Z takich rzeczy zaczynamy się cieszyć. Nie przegraliśmy wysoko. Trener rywalek sporo rotował składem, dużo grały zmienniczki i to pozwoliło nam w miarę możliwości nawiązać wyrównaną walkę i wygrać czwartą "ćwiartkę".
Wydaje się, że sporym minusem "Akademiczek" jest terminarz. Traf chciał, że od inauguracji sezonu mierzą się ze ścisłą czołówką, wobec czego trudno oczekiwać od nich triumfów. - Rzeczywiście mamy tak ułożony plan gier, że na starcie mierzymy się z bardzo mocnymi teamami. Przetarcie ekstraklasowe jest dla nas czasami bardzo bolesne. Niemniej, dziewczyny walczą i starają się jak mogą - docenia trud swoich podopiecznych Wojciech Downar-Zapolski.
Plusem dla niego powinna być wzrastająca forma Elżbiety Mukosiej. Doświadczona Polka powoli nabiera rozpędu i co istotne, dostarcza coraz więcej punktów dla drużyny. A tego właśnie się od niej oczekuje.
Mankamentem zaś pozostaje brak Anny Kuncewicz. 28-letnia podkoszowa zdołała tylko raz wystąpić na parkietach FGE, notabene przeciwko czempionowi - krakowskiej Wiśle i od razu złapała kontuzję. Wobec tego pole manewru przy ustalaniu składu oraz ewentualnej rotacji siłą rzeczy jest mniejsze.
Polkowiczanki z kolei do Łańcuta przyjadą opromienione wysokim triumfem nad PTK Pabianice. Oczywiście w tym wypadku ranga przeciwnika nie była z pewnością wysoka, ale i tak wynik 89:39 przemawia do wyobraźni.
Gospodynie w środowej konfrontacji będą musiały zwrócić uwagę zwłaszcza na Waleriję Berezyńską. Ukrainka choć nie słynie z efektownego stylu, potrafi skutecznie wypracowywać sobie pozycje rzutowe pod koszem i seryjnie zdobywać punkty. Jej zatrzymanie wydaje się być zadaniem numer jeden dla AZS-u.
Podobnie sprawa ma wygląda z Laią Palau. Jedna z najlepszych koszykarek biegających po polskich parkietach w największym stopniu odpowiada za tempo oraz jakość poczynań całego zespołu i większość zagrywek rozpoczyna się właśnie od niej. Ponadto imponuje doświadczeniem. Profesjonalną karierę zaczynała w 1997 roku, a na koncie ma między innymi zdobycie pucharu Europy.
Oprócz tego trener Jacek Winnicki dysponuje takimi postaciami jak Magdalena Leciejewska, Agnieszka Majewska czy Valerija Musina, których bliżej nikomu nie trzeba przedstawiać.
Mecz w Łańcucie w środę o godzinie 17.45.
Jak Dawid z Goliatem - zapowiedź meczu AZS OPTeam Rzeszów - CCC Polkowice
W najbliższej kolejce rzeszowianki podejmą na swoim parkiecie CCC Polkowice. Nie da się ukryć, że faworyt tej konfrontacji jest tylko jeden.