Wygrana 94:84 nie tylko zawodnikom, ale i sztabowi szkoleniowemu na pewno przyniosła sporą "ulgę". Dwie pierwsze kolejki obecnego sezonu nie były w wykonaniu Energi Czarnych zbyt udane. Co prawda drużyna ze Słupska odniosła porażki z silnymi rywalami, bo Stelmetem Zielona Góra i PGE Turowem Zgorzelec, jednak, jak wszyscy doskonale wiedzą, to zwycięstwa budują dobrą atmosferę.
Po dwóch przegranych doszło do znaczącej zmiany w zespole - funkcję kapitana stracił Robert Tomaszek, a jego obowiązki przejął Todd Abernethy. - Zmiana kapitana to wewnętrzna sprawa drużyny, która nie powinna mieć wpływu na postawę na boisku - mówił na pomeczowej konferencji w Radomiu trener Marius Linartas. - Nie sądzę, aby w jakiś sposób coś zmieniła w naszej grze. Każdy z zawodników naszej ekipy może pełnić tę funkcję - zapewniał.
Jeśli chodzi o aspekty typowo koszykarskie w potyczce z Rosą, szkoleniowiec Czarnych Panter wyraził zadowolenie z postawy w ofensywie. - Zagrywki, które ćwiczymy podczas treningów, przynoszą skutek i znajdują odzwierciedlenie w naszej grze, bo zdobywamy 94 punkty - zwrócił uwagę.
Pomimo korzystnego rezultatu, opiekun nie popadał w hurraoptymizm. - Musimy cały czas pracować nad obroną - podkreślił. - Zdobywanie osiemdziesięciu czterech punktów w meczu przez drużynę przeciwną to wynik zbyt duży - stwierdził Marius Linartas.
Jaki jest więc powód tak dużej straty? - Zostawiamy zbyt wiele miejsca rywalom, to nie powinno mieć miejsca - znajdujemy odpowiedź w słowach szkoleniowca. Jego zdaniem, prowadzona przez niego ekipa powinna ograniczyć się do mniej niż sześćdziesięciu "oczek".