Przed samym starciem obawiano się o to czy mistrzynie Polski wobec braków kadrowych zdołają nawiązać walkę z groźną u siebie francuską ekipą. Te, co ważne nie poddały się bez walki i realnie zagroziły rywalkom. Fakt faktem triumfu nie zdołały wywalczyć, niemniej pozostawiły po sobie pozytywne wrażenie. - Jestem dumny z postawy mojej drużyny, z tego co zaprezentowała - mówił po końcowej syrenie trener Jose Ignacio Hernandez.
Ponadto nagrodzić należało ambicję. Krakowianki bowiem głównie musiały odrabiać starty, a jednak w czwartej kwarcie były o krok od przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę. - Nadarzyła się wówczas świetna okazja, by wygrać. Zniwelowaliśmy różnicę dzielącą oba teamy do zaledwie dwóch "oczek" i wydawało się, że dopniemy swego. Niestety nie przełamaliśmy wyniku.
Hiszpan nie omieszkał również docenić klasy oponenta. - Graliśmy przeciwko solidnemu klubowi, który nie pierwszy raz występuje w pucharach. Zresztą ma w swoim składzie reprezentantki Francji. To o czymś świadczy.
Najbliższą szansę na odniesienie pierwszego w tym sezonie zwycięstwa na międzynarodowej arenie Biała Gwiazda będzie miała za niespełna tydzień, kiedy pod Wawel przyjedzie węgierski Gyor. Wtedy niewykluczone, że złote medalistki FGE wesprze Tina Charles.