Piotr Dobrowolski: Po zwycięstwie nad Anwilem przyszła kolejna wygrana, tym razem z Jeziorem. Spotkanie we Włocławku było momentem przełomowym, po którym uwierzyliście we własne możliwości?
Jakub Zalewski: Na pewno był to jakiś moment przełomowy, przed meczem z Anwilem mieliśmy bilans 0-3, więc to zwycięstwo było nam bardzo potrzebne i dodało nam pewności siebie.
To wy zagraliście tak dobrze w pierwszych trzech kwartach sobotniego starcia, czy rywale tak słabo?
- Wydaje mi się, że zagraliśmy bardzo dobre trzy kwarty, graliśmy szybko i skutecznie, od samego początku byliśmy skoncentrowani, prowadziliśmy 9:0, później mieliśmy chwilę przestoju, rywal nas "doszedł", ale znowu udało nam się osiągnąć bardzo wysoką przewagę, dochodzącą do dwudziestu punktów. W tym okresie rywal nie miał wiele do powiedzenia.
Fantastyczna pogoń tarnobrzeżan to tylko i wyłącznie efekt waszej dekoncentracji?
- Wysokie prowadzenie w czwartej kwarcie nas uśpiło, drużyna Jeziora nie miała już nic do stracenia i wykorzystała naszą nieskuteczność i błędy w ataku w końcówce.
Zbyt szybko uwierzyliście w zwycięstwo, czy może baliście się wygrać ten mecz?
- Przygotowywaliśmy się do tego meczu, bo zależało nam na zwycięstwie, wiedzieliśmy, że Jezioro jest niewygodnym rywalem, nieobliczalnym. Pokazali to w końcówce, jednak dogrywka należała już do nas.
Jak ocenisz pierwszy występ Kima Adamsa przed radomską publicznością?
- Kim zagrał bardzo dobry mecz, walczył i dominował pod koszem, czego efektem było trzynaście zbiórek. W szczególności utkwiły mi w pamięci jeszcze dwa niesamowite bloki.
Zdążył już zaaklimatyzować się w drużynie, poznaliście go dobrze?
- Kim jest wesołą i pogodną osobą, dlatego nie miał problemu z aklimatyzacją w drużynie, zresztą sam podkreśla, że w Radomiu czuje się dobrze.
Spodziewałeś się tak dobrej swojej gry w sobotę?
- Nie myślałem o tym, po prostu chciałem zagrać jak najlepiej potrafię.
Mówiąc pół żartem, pół serio: chyba nie tęsknisz za szybkim powrotem Artura Donigiewicza i Marcina Kosińskiego...
- Przez to, że Artur i Marcin mają kontuzje, więcej czasu mogę spędzać na parkiecie, ale są to bardzo dobrzy zawodnicy i z nimi w składzie nasza drużyna byłaby jeszcze silniejsza.
Co czuje rodowity radomianin po historycznym, pierwszym zwycięstwie przed własną publicznością?
- Cieszę się bardzo z wygranej, Radom długo czekał na ekstraklasę, tak jak i ja, dlatego ta wygrana jest dla mnie bardzo ważna.
Daniel Wall powiedział po meczu, że czuje, iż to miasto żyje koszykówką. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?
- Tak, zgadzam się. Można też to zobaczyć po frekwencji na meczach. Na każdym spotkaniu hala jest wypełniona do ostatniego miejsca.
Często zaglądasz na Facebooka. Śledzisz to, co piszą na temat Rosy media?
- Zdarza się, że przeczytam artykuły o Rosie, ale nie śledzę wszystkiego, co o nas piszą. Na Facebooka wchodzę bardziej po to, żeby porozmawiać albo zobaczyć, co się dzieje u moich znajomych.
Już w najbliższą niedzielę pojedynek z mistrzem Polski. Czego spodziewacie się po meczu z Asseco Prokomem Gdynia?
- Asseco to rywal z najwyższej półki, ma w składzie w reprezentantów Polski i bardzo dobrych zawodników zagranicznych. Do tego mecz gramy na wyjeździe, będzie to bardzo trudne spotkanie. Jedziemy do Gdyni walczyć i na pewno nikomu nie będziemy odpuszczali.
Po dwóch ostatnich zwycięstwach chyba trochę żal porażek z Polpharmą i Czarnymi, bo było blisko wygranych...
- Faktycznie, cofając się trochę w przeszłość, to można mieć żal, że ten bilans nie jest lepszy, bo w tych dwóch spotkaniach toczyliśmy bardzo wyrównaną walkę z rywalami przez całe mecze i niewiele brakowało do zwycięstwa.