To pierwsza wygrana w obecnym sezonie oraz premierowy triumf od czasu odejścia Steve Nash do Los Angeles Lakers. Słońca pokonały słabe Detroit Pistons 92:89, mimo że w pierwszej połowie przegrywały różnicą nawet 11 oczek (28:39).
Podobnie jak w meczu z Golden State Warriors, jednym z kluczy do wygranej Słońc okazała się defensywa. Gospodarze w drugiej i trzeciej kwarcie nie pozwolili rywalom zdobyć więcej niż 18 punktów. Suns dominowali również na tablicach (52:38), gdzie królował Marcin Gortat.
Polak w ciągu 35,5 minuty trafił siedem z 13 prób z gry oraz oba rzuty wolne, co dało 16 punktów - tyle samo co Michael Beasley. Łodzianin zebrał również 16 piłek, z czego cztery na atakowanej tablicy. Do swojego dorobku dopisał również trzy bloki oraz przechwyt. Warto podkreślić, że w pierwszym meczu Gortat miał pięć bloków.
- Marcin był świetny - przyznał po meczu Alvin Gentry, szkoleniowiec Słońc. - Kreował wiele pozycji do czystych rzutów, musieliśmy jedynie to wykorzystać. Wykonał również kapitalną robotę na deskach - dodał.
Słońca zagrały kolektywnie w ofensywie - oprócz Gortat i Beasley'a bardzo dobrze spisał się Goran Dragić, autor 15 oczek i 10 asyst. 14 pkt dołożył Shannon Brown, a 13 pkt Luis Scola.
W niedzielę Phoenix zagrają na wyjeździe z Orlando Magic.
Phoenix Suns - Detroit Pistons 92:89 (24:28, 30:18, 17:17, 21:26)
(M. Gortat 16 (16 zb), M. Beasley 16, G. Dragic 15 (10 as) - T. Prince 18, J. Maxiell 16, B. Knight 13 (10 as))