Goście dotrzymywali kroku Wikanie Startowi tylko w pierwszej połowie, choć niemal cały czas przegrywali. Kluczowa dla losów meczu okazała się trzecia kwarta, gdy lublinianie doprowadzili do stanu 62:31. - Zaskoczyły nas rzuty z dystansu, co do tej pory było naszą bolączką. Trafiliśmy seryjnie trzy "trójki". To spowodowało, że drużyna przeciwna w zasadzie oddała mecz, a nam pozwoliło spokojnie kontrolować spotkanie już do końca - ocenia Dominik Derwisz.
Wspaniałą formą imponował niedawno pozyskany Marcel Wilczek, który nie miał sobie równych w strefie podkoszowej. Poziom trzymał również doświadczony Tomasz Celej. Ci dwaj zawodnicy zdobyli niemal połowę dorobku gospodarzy. - Wystarczy popatrzeć ile punktów zdobyliśmy spod kosza - 40. Nigdy do tej pory tak się nie zdarzyło. Marcel bardzo nas wspomógł swoją osobowością w walce pod koszem. Przez to jest dużo łatwiej grać też na obwodzie. Możemy zdobyć parę punktów spod kosza i wtedy ci rzucający mają więcej swobody na skonstruowanie dla siebie akcji rzutowej - analizuje 38-letni szkoleniowiec.
Przed niedzielnym meczem lubelscy koszykarze zostali ukarani finansowo, rozwiązano także kontrakt z Andrzejem Misiewiczem. Ten bodziec podziałał na nich właściwie, ale trener nie ukrywa, że szykują się kolejne roszady. Najbliżsi pożegnania z Wikaną Startem są m.in. Michał Marciniak i Łukasz Szczypka. Ten drugi ofiarnie walczył w niedzielnym meczu, lecz to nie przekonało szkoleniowca. Derwisz unika jednak potwierdzenia tego faktu. - Nie chciałbym takich rzeczy mówić. Nie po to zaangażowaliśmy się, ściągnęliśmy dwóch zawodników, aby pozostawić status quo. Jeżeli u niektórych dodatkowe emocje wzbudza przyjście kolejnych graczy, to tylko źle świadczy - przekonuje.
Przełamanie Wikany Startu w wielkim stylu
Po pięciu kolejnych porażkach lubelska drużyna odrodziła się. Odprawiła z kwitkiem Budimpex-Polonię Przemyśl, bezapelacyjnie dominując na parkiecie.