Zawodnicy Tomasza Mrożka grali w niej bardzo szybko, a także skutecznie w ataku. Widoczna była również duża przewaga Czarodziejów z Wydm na tablicach, gdzie dominowali Rafał Rajewicz, a także Piotr Niedźwiedzki, który świetnie spisał się w roli gracza pilnującego Bena McCauleya. Statystyki młodego zawodnika nie są imponujące, jednak wykonał on tytaniczną pracę, aby zatrzymać najlepszego zawodnika rywali.
- Bardzo się ciesze ze zwycięstwa - mówi Piotr Niedźwiedzki , podkoszowy Kotwicy. - Na pewno jest to dla nas bardzo cenny tryumf odniesiony w domu, we własnej hali. Duża w tym zasługa również kibiców, którzy dopingowali drużynę do samego końca. Nie chciałbym mówić o swoich statystykach, bo najważniejsze jest końcowe zwycięstwo. Kluczem do naszej wygranej była dobra defensywa, a także świetna dyspozycja w ataku. W drugiej połowie nie mogliśmy zatrzymać Nowakowskiego, który sprawił nam najwięcej problemów. Na szczęście dobra gra tego zawodnika nie przełożyła się na końcowy wynik meczu - cieszy 19 latek.
Sobotnie spotkanie dość niespodziewanie było wyrównane do ostatniej sekundy. Duża w tym zasługa wspomnianego Nowakowskiego, który trafiał praktycznie z każdej pozycji, a także dużo gorszej gry zespołu z Kołobrzegu w ważnych momentach meczu. Wydaję się, że 2. połowa spotkania jest świetnym materiałem do analizy dla Tomasza Mrożka , który powinien przestrzec swój niedoświadczony zespół przed przestojami, jakie miały miejsce w drugiej części pojedynku.
- To prawda, że nie potrafiliśmy pójść za ciosem i utrzymać przewagi - kontynuuje Niedźwiedzki. - Myślę, że z szatni wyszliśmy nieskoncentrowani, a także zbyt pewni końcowego zwycięstwa. W następnych spotkaniach nie może dojść do takich sytuacji, gdyż może się to bardzo źle dla nas skończyć. Musimy grać dobrze przez 40 minut, bo tylko wtedy jesteśmy w stanie nawiązywać walkę nawet z najlepszymi - dodaje podkoszowy Czarodziejów z Wydm.
W Kołobrzegu Piotr Niedźwiedzki stanął na przeciw Daniela Szymkiewicza. Był to dość symboliczny pojedynek dla srebrnych medalistów z Hamburga, którzy po raz pierwszy stanęli na przeciw siebie. Jak stwierdza sam zawodnik Mistrzostwa Świata to dla niego szczególny turniej, o którym nie łatwo będzie zapomnieć.
- Mamy z Danielem wspaniałe wspomnienia - mówi Niedźwiedzki. - To były jak dotychczas najlepsze chwilę w moim życiu. Mam nadzieję, że pojawi się jeszcze szansa na odniesienie podobnego sukcesu w karierze, jednak o mistrzostwach w Hamburgu nigdy nie zapomnę - kończy z radością zawodnik Kotwicy.