Spotkanie od początku było zacięte, ale inicjatywę punktową mieli goście. Stracili ją po indywidualnej akcji w kontrze Grzegorza Grochowskiego (8:6). Po tym zagraniu w grę ostrowian wkradły się niedokładności, co pozwoliło rywalom na przechwyty, po których jednak nie zdobyli punktów. Na początku czwartej minuty na trybunach zjawili się kibice Stali, którzy od razu zaznaczyli swoją obecność, co zmotywowało kibiców gospodarzy do dopingu. Ponad trzyminutową niemoc dąbrowian przełamał dopiero Mateusz Dziemba (10:7). Po sześciu minutach gry ostrowianie złapali swoje tempo i wypracowali sobie przewagę w niespełna 1,5 minuty, czym zmusili trenera gospodarzy do wzięcia czasu (11:17). Jednak nie przyniósł on oczekiwanych efektów, jego podopieczni nie byli w stanie oddawać celnych rzutów i mieli problemy z konstruowaniem akcji, a goście nadal przeważali na boisku. Tę odsłonę MKS przegrał 15:23 po trafieniu Marcina Kałowskiego na sekundę przed końcem.
Drugą kwartę w wyjściowej piątce rozpoczął Paweł Zmarlak, a po 68 sekundach gry na boisku pojawił się nowy zawodnik Stali - Karol Dębski. Pierwsze trzy minuty były momentami chaotyczne w wykonaniu obu drużyn, przez co rzadko rzuty były celne. Kilka akcji MKS-u wskazywało, że drużyna podniesie się i pokaże na co ją stać, lecz nadal lepiej prezentowali się przyjezdni, którzy w ciągu pięciu minut powiększyli swoją przewagę do 13 punktów. Po dwóch udanych akcjach, wykończonych w efektownym stylu, trener przyjezdnych zdecydował się zareagować na odradzającą się grę rywali (28:36). Bardzo dobrze spisywał się Marek Piechowicz, który łącznie w tej odsłonie zdobył 12 punktów i miał duży udział w polepszeniu gry MKS-u. Po nieudanej akcji, zablokowanej przez Wojciecha Żurawskiego, MKS schodząc na przerwę przegrywał jednym oczkiem (38:39).
Trzecia kwarta rozpoczęła się dobrze dla dąbrowian, którzy po trójce Michała Wołoszyna wyszli na prowadzenie (43:41). Był to wyraźny znak, że gospodarze wrócili na parkiet maksymalnie zmotywowani i z chęcią zwycięstwa. Goście nadal grali na równym poziomie, dzięki czemu na parkiecie toczyła się zacięta walka w każdej akcji. Raz prowadziła jedna, raz druga drużyna. Dąbrowianie próbowali rzucać za trzy, co im się opłacało, a również wzbudzało oklaski publiczności - w całej odsłonie mieli w tym elemencie 50 proc. skuteczności. Gdy MKS prowadził 53:50, trener Mikołaj Czaja poprosił o czas. Po sześciu minutach gry gospodarze faulowali swoich rywali już pięć razy, co ułatwiało ostrowianom utrzymywanie w miarę korzystnego wyniku. Przed czwartą odsłoną, która biorąc pod uwagę wyrównaną grę, wcale nie musiała być ostatnią, dąbrowianie po ostatniej akcji, należącej do nich, a w której rywale faulowali ich trzy razy i nie pozwolili oddać celnego rzutu, przegrywali 58:59.
Podczas krótkiej przerwy trener Wojciech Wieczorek miał dużo uwag do swoich podopiecznych, którzy rozpoczęli tę odsłonę od serii łatwych strat w wyniku bardzo złych podań, a mianowicie takich, które trafiały w ręce rywali, i przegrywali 60:65. Gospodarze byli w tarapatach, gdyż ich gra nie wyglądała dobrze, a ich błędy skrzętnie wykorzystywali ostrowianie, utrzymując czteropunktową przewagę. Obie drużyny rzadko trafiały, ale lepiej wychodziła na tym Stal, która prowadziła od początku kwarty. Trener MKS-u poprosił o czas przy stanie 67:70, po którym sędziowie źle ocenili piłkę autową i przyznali ją ostrowianom, a Łukasz Olejnik trafił z tej akcji trójkę. Z upływem czasu sytuacja gospodarzy pogarszała się, po 7,5 minuty mieli na swoim koncie pięć fauli i przegrywali 10 punktami, a w powietrzu wisiała pierwsza porażka w tym sezonie we własnej hali. Do ostatniego gwizdka gospodarze nie uporządkowali swojej gry i w konsekwencji przegrali.
Najlepszym zawodnikiem na boisku był Wojciech Szawarski, który zdobył aż 26 punktów. Miał on wsparcie od swoich kolegów, gdyż jeszcze trzech zawodników Stali zanotowało dwupunktowe zdobycze, a Żurawski świetnie zbierał piłki zarówno pod własnym koszem, jak i rywali. Natomiast w ekipie MKS-u najlepiej spisał się Marek Piechowicz, który rozegrał najlepszy mecz od powrotu po kontuzji.
Drużyna Stali zdobyła twierdzę Dąbrowa Górnicza, jako pierwsza pokonała gospodarzy w tym sezonie. - Czujemy się świetnie. To jest niesamowite uczucie wygrać w Dąbrowie Górniczej, byle więcej takich zwycięstw w halach faworytów - nie ukrywał zadowolenia z postawy swojej drużyny i końcowego wyniku trener Czaja.
MKS Dąbrowa Górnicza - BM SLAM Stal Ostrów Wlkp. 72:83 (15:23, 23:16, 20:20, 14:24)
MKS: Marek Piechowicz 19, Grzegorzewski 15 (2 x 3 pkt), Wołoszyn 11 (2 x 3 pkt), Karolak 8 (2 x 3 pkt), Zieliński 6 (8 zb), Grochowski 4 (6 as), Dziemba 3, Zmarlak 2, Maj 2 (6 zb), Marcin Piechowicz 2.
Stal: Szawarski 26 (4 x 3 pkt), Szumełda-Krzycki 17 (10 zb, 5 as), Olejnik 12, Kałowski 11 (3 x 3 pkt), Żurawski 6 (13 zb), Zębski 4, Kaczmarzyk 3, Dębski 3, Chmielarz 1, Dymała 0.