NBA: Grizzlies wciąż najlepsi w lidze. Fatalne występy centrów LA

Koszykarze Memphis Grizzlies pozostają rewelacją ligi. Niedźwiadki wygrały dziewiąte spotkanie w tym sezonie pokonując Jeziorowców z Los Angeles. W innym ciekawym meczu Rakiety rozgromiły Knicks.

Niedźwiadki rozpoczęły z animuszem wygrywając pierwszą ćwiartkę aż szesnastoma punktami (34:18)! Pod tablicami brylował duet Zach Randolph - Marc Gasol, kompletnie wyłączając z gry parę Pau Gasol - Dwight Howard. Center Lakersów zagrał fatalny mecz, trafiając tylko dwa rzuty z gry i zbierając zaledwie cztery piłki. Hiszpan był niewiele lepszy (trzy celne rzuty).

Jeziorowcy mogli mieć jeszcze nadzieję na korzystny rezultat w czwartej kwarcie. Głównie za sprawą Kobe Bryanta (30 punktów, w tym 14 w ostatniej kwarcie) odrobili część strat. Zmniejszyli przewagę Grizzlies nawet do pięciu "oczek" (95:90), jednak doświadczeni gracze z Memphis nie pozwolili sobie wydrzeć dziewiątego sukcesu w tegorocznych rozgrywkach (mają bilans 9-2).

Było to kolejne już spotkanie, w którym wydawałoby się niesamowity duet Gasol - Howard nie potrafi ze sobą współpracować pod tablicami. W piątek w FedExForum w Memphis gracze podkoszowi z Los Angeles trafili w sumie pięć rzutów z gry. W środę przeciwko Sacramento byli równie nieskuteczni (15 punktów i pięć celnych rzutów). - Musimy coś wymyślić i znaleźć na to jakiś sposób - martwił się coach Jeziorowców, Mike D'Antoni.

***

Interesująco zapowiadał się pojedynek w Toyota Center w Houston, gdzie Rakiety starły się z New York Knicks. Naprzeciwko swoim byłym kolegom z Nowego Jorku stanął rozgrywający Jeremy Lin. W poprzednim sezonie koszykarz był rewelacją ligi, przebojem trafiając do pierwszej piątki Knicks. Po zakończeniu rozgrywek rozegrała się koszykarska "telenowela" związana z jego transferem do innego zespołu. Ostatecznie Lin zatrzymał się w Houston, gdzie znakomicie współpracuje z Jamesem Hardenem.

W piątek ten drugi, najlepszy rezerwowy ostatniego sezonu uzbierał aż 33 punkty. Barierę 30 "oczek" (31) przekroczył także Chandler Parsons. To był fenomenalny dzień dla Rakiet jeśli chodzi o skuteczność rzutową (ponad 50 proc. z gry i prawie 90 z linii rzutów wolnych!). Do tego gospodarze mieli pod koszem silnego Omera Asika, który zebrał 14 piłek. Przewaga Rakiet na tablicach była widoczna (49:30 w zbiórkach). Knicksom nie pomogło 37 punktów Carmelo Anthony'ego.

- Zrobiliśmy duży krok we właściwym kierunku, do tego, aby grać tak, jak chcemy. To jak rozgrywaliśmy piłkę w ofensywie i jak stworzyliśmy przewagę na parkiecie jest tym, co chcemy rozwijać - skomentował Lin.

Niepocieszony był opiekun drużyny z Nowego Jorku, Mike Woodson. - Rozbili nas na wiele różnych sposobów, w jakich można pokonać rywala. Nasza gra jeden-na-jeden była okropna. To zaczęło się już w Dallas... i nie może być do zaakceptowania - kręcił głową szkoleniowiec. Nowojorczycy, po fantastycznym początku sezonu, przegrali już drugi pojedynek z rzędu.

***

To był czarny piątek dla liderujących w swoich dywizjach ekip Los Angeles Clippers oraz Oklahomy City Thunder. Grzmot nie sprostał Celtom z Bostonu, którzy odnieśli pierwsze zwycięstwo po dwóch ostatnich porażkach z Detroit i San Antonio.

- Zagraliśmy to, co wielu od nas oczekuje. Wyszliśmy na parkiet i pokazaliśmy grę, którą wiem, że jesteśmy w stanie prezentować zawsze przeciwko mocnym rywalom - przyznał najlepszy w drużynie z Bostonu, Paul Pierce (27 punktów).

Clippers rzucili zaledwie 76 "oczek" w przegranym pojedynku z Brooklyn Nets. Jeszcze w pierwszej połowie CP3 i spółka prowadzili siedmioma punktami, ale w drugiej stracili kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie.

Chris Paul złapał sześć fauli w nieco ponad pięć minut! Clips stracili swojego rozgrywającego w najważniejszym momencie spotkania w czwartej kwarcie.

Wyniki:

Orlando Magic - Cleveland Cavaliers 108:104
(J. Nelson 22, A. Afflalo 19, J. Redick 18 - D. Waiters 25, A. Varejao 19 (17 zb), J. Pargo 15)

Charlotte Bobcats - Atlanta Hawks 91:101
(R. Sessions 22, K. Walker 16 (9 as), J. Taylor 16 - A. Horford 26 (13 zb), K. Korver 16, J. Teague 13 (12 as))

Boston Celtics - Oklahoma City Thunder 108:100
(P. Pierce 27, K. Garnett 18 (9 zb), J. Green 17 - K. Durant 29, R. Westbrook 26, S. Ibaka 17 (13 zb))

Detroit Pistons - Toronto Raptors 91:90
(G. Monroe 19 (11 zb), B. Knight 16, T. Prince 16 - A. Bargnani 34, K. Lowry 19, J. Valanciunas 9, E. Davis 9)

Brooklyn Nets - Los Angeles Clippers 86:76
(B. Lopez 26, J. Johnson 19, D. Williams 11 - B. Griffin 14, C. Paul 14 (9 as), J. Crawford 13)

Houston Rockets - New York Knicks 131:103
(J. Harden 33 (9 as), C. Parsons 31, O. Asik 18 (14 zb) - C. Anthony 37, R. Felton 17, J.R. Smith 12)

Indiana Pacers - San Antonio Spurs 97:104
(D. West 22, P. George 15, G. Hill 11 - T. Parker 33 (10 as), T. Duncan 22 (17 zb), M. Ginobili 19)

Memphis Grizzlies - Los Angeles Lakers 106:98
(R. Gay 21, M. Conley 19, Z. Randolph 17 (12 zb) - K. Bryant 30, A. Jamison 16, M. World Peace 16)

Denver Nuggets - Golden State Warriors 102:91
(A. Iguodala 29, D. Gallinari 20, T. Lawson 18 (9 as) - D. Lee 21 (10 zb), C. Landry 19, J. Jack 17)

Utah Jazz - Sacramento Kings 104:102
(G. Hayward 23, Ma. Williams 20, A. Jefferson 19 - T. Evans 19, M. Thornton 18, A. Brooks 17)

Portland Trail Blazers - Minnesota Timberwolves 103:95
(W. Matthews 30, D. Lillard 28, J.J. Hickson 14 (13 zb) - K. Love 24 (13 zb), N. Peković 18 (10 zb), L. Ridnour 14, )

Komentarze (5)
avatar
TOKI1234
24.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lakers ma dodatkowy problem bo nie ma w tym momencie kto prowadzić gry. Musi wrócić Nash może wtedy to zacznie jakoś wyglądać. 
avatar
Romano
24.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Memphis, grają rewelacyjnie w tym sezonie. Życzę im żeby zaszli jak najdalej. Z kolei Knicksi zostali wręcz rozstrzelani w Houston a Asik nie przestaje mnie zadziwiać.Odnoszę wręcz wrażen Czytaj całość
avatar
Al Paczino
24.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
niezle ida Grizzlies, ciekawe jak dlugo 
avatar
Anakin
24.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
a Harden 33 pkty i jest luz ;) 
avatar
Wally
24.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Taka prawda: Gasol, Nash, Howard i Bryant razem są gorsi od Bryanta i paru średniaków razem wziętych! Po prostu gwiazdorzy razem nie mogą grać w jednej drużynie