Wśród wiślaczek dzięki wspomnianemu triumfowi nad rosyjskim potentatem panują zdecydowanie lepsze nastroje aniżeli kilkanaście dni wcześniej. Drużyna de facto po raz pierwszy w sezonie zagrała na sto procent swoich możliwości i udowodniła sama sobie, że granic nie ma. Teraz trzeba tylko potwierdzić zwyżkę formy, czyli krócej mówiąc zaprezentować to samo na półwyspie Iberyjskim. - Tamto zwycięstwo ma dla nas ogromne znaczenie. Przełamaliśmy się, bowiem po serii trzech porażek. Wreszcie wykorzystaliśmy pełny skład – wspomina trener Jose Ignacio Hernandez.
O tym, że w Kastylii łatwo nie będzie nikogo nie trzeba uświadamiać. Rivas zwłaszcza u siebie jest bardzo groźny i potrafi pokonać dosłownie każdego. Póki co zwyciężył on trzykrotnie, ale podobnie jak Biała Gwiazda musiał uznać wyższość francuskiego Bourges Basket. Dlatego też nie ma sensu zbytnio go gloryfikować czy podkreślać nieskazitelnej postaci.
Analizując poszczególne personalia uwagę zwraca głównie Anna Cruz. Pochodząca z Barcelony obwodowa od startu rozgrywek imponuje formą strzelecką, a średnia punktów zdobywanych przez nią oscylująca wokół 16 "oczek" mówi sama za siebie.
Pod koszem zaś wiele pożytecznej pracy wykonuje Aneika Henry. Klasą pewnie nie dorównuje podstawowemu centrowi Wisły, Tinie Charles, lecz mimo wszystko rywalizacja w międzynarodowym towarzystwie nie jest jej obca, więc przyjezdne powinny wykazać przy poczynaniach w formacji obronnej pełną koncentrację, by nie zostać zaskoczonym.
Złoty medalista FGE zaś swoje siły prawdopodobnie oprze o amerykański duet Alana Beard - Charles. Ta pierwsza co prawda dołączyła do nowych koleżanek zaledwie tydzień temu niemniej między innymi podczas ligowej potyczki z AZS-em Rzeszów miała okazję, by lepiej poznać sposób funkcjonowania całego kolektywu. - Taki mieliśmy zamiar, żeby dziewczyny mogły spożytkować te czterdzieści minut na lepsze dodarcie się - twierdzi Hernandez.
Uzupełnia go sama Beard. - Zbędnej presji nie odczuwam. Wykonuję powierzone mi obowiązki i koncentruję się na potyczkach ligowych czy pucharowych. Gwarantuję stuprocentowe zaangażowanie, a czas pokaże co z tego wyjdzie.
Ponadto dzięki obecności pochodzącej z USA skrzydłowej wiele zyskuje… Anke De Mondt. Wcześniej Belgijka była tak naprawdę jedyną prawdziwą "strzelbą" Wisły i rywalki, zdając sobie z tego doskonale sprawę mobilizowały krycie wokół niej. Teraz defensywa oponenta musi być już bardziej wszechstronna efektem czego 33-latka ma więcej swobody przy oddawaniu rzutów. A to pozytywnie wpływa na jej skuteczność.
Sporo zależeć może też od Cristiny Ouvina. Młoda rozgrywająca wobec kontuzji Pauliny Pawlak została zmuszona, by pokierować poczynaniami teamu przeciwko Spartakowi i spisała się co najmniej dobrze. W nadchodzącym czasie przypuszczalnie również dostanie wiele minut, więc normalnym jest, iż oczekiwania wobec jej osoby wzrastają.
Mecz w środę o godzinie 20.