Niedźwiadki triumfują w derbach - relacja z meczu Polonia Przemyśl - MOSiR Krosno

Podopieczni Mariusza Zamirskiego nie zawiedli. W środę pewnie pokonali lokalnego rywala z Krosna i tym samym po dwóch kolejkach przerwy zgarnęli komplet punktów.

Pierwsza kwarta jednak była bardzo zacięta. Obie ekipy chciały szybko wypracować sobie przewagę, by zyskać komfort, ale nie potrafiły odskoczyć nawet na mały dystans. Wśród miejscowych dobre zawody rozgrywał Haran Shifman. Rozgrywający, który pojawił się w teamie już podczas trwania sezonu oprócz rozdzielania piłek sam zajął się zdobywaniem punktów, co wychodziło mu bez dwóch zdań poprawnie. Nie zawodził też bezsprzeczny lider kolektywu, Grzegorz Kukiełka. Mający za sobą występy w ekstraklasie zawodnik trafiał gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja i dał jasny sygnał, że chce poprowadzić kolegów do sukcesu. Przyjezdni zaś odpowiadali rzutami Łukasza Paula oraz Kamila Łączyńskiego. Co ciekawe przez moment nawet zapewnili oni MOSiR-owi prowadzenie, w związku z czym drużyna właśnie pod ich adresem kierowała podania.

Dalsze fragmentu nie zmieniły wielce tego scenariusza. Poloniści fakt faktem coraz mocniej naciskali, z tym że goście odpowiadali bez zbędnego namysłu. Oprócz wymienianych wcześniej postaci aktywnością wykazywał się Marcin Salamonik. Doświadczony środkowy udowodnił, iż wciąż dysponuje wysokimi umiejętnościami, dzięki czemu sześć minut przed końcem połowy jego kolektyw wygrywał 31:27.

Niemniej zamiast pójść za ciosem zaraz potem oddał inicjatywę przeciwnikowi. Podrażniona "Lonia" za sprawą Tomasza Zabłockiego oraz Artura Mikołajko odważniej ruszyła przed siebie i dodatkowo zacieśniła szeregi obronne. Efekty tych działań przyszły natychmiastowo. Widzowie od tej pory nie mieli bowiem wątpliwości kto przeważa, a potwierdzenie tych słów stanowił wynik, który po dwudziestu minutach brzmiał 45:39.

Zmiana stron świetnie podziałała na miejscowych. Postanowili oni kontynuować passę i w mgnieniu oka zdystansowali przeżywających kryzys krośnian. Ci ostatni nie dawali rady skutecznie zareagować. Zdecydowanie zbyt rzadko stwarzali zagrożenie, w związku z czym wręcz nie mieli prawa uzyskać pożądanych rezultatów. Na parkiecie brylował Kukiełka, którego wspierał Dariusz Wyka. Młody środkowy poczuł się troszkę pewniej i od razu seryjnie punktował z półdystansu. Nie dziwiło zatem iż w połowie tej partii faworyci większej części kibiców prowadzili 65:50.

MOSiR od tej chwili wyraźnie odstawał. Ciężko było znaleźć nawet jakieś symptomy, które mogłyby zwiastować jego odrodzenie. Pozostawało mu liczyć tylko, że nastaną sprzyjające okoliczności.

Te jednak nie nadeszły. Pewni swego gracze dowodzeni przez Mariusza Zamirskiego kontrolowali sytuacje i ani przez chwilę nie pozostawili złudzeń komu należy się komplet punktów. Goście zaś schodzili z boiska w smutnych nastrojach. Praktycznie przez całą drugą połowę stanowili tło, zaledwie przyglądając się popisom czołowych postaci przeciwnika zza miedzy, który ostatecznie zwyciężył 95:79. Niewykluczone, iż ten triumf doda mu skrzydeł po ostatnich problemach, również natury pozasportowej. A podopieczni Dusana Radovicia muszą zrobić rachunek sumienia.

Budimpex-Polonia Przemyśl - PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno 95:79 (22:20, 23:19, 32:21, 18:19)

Polonia:
Kukiełka 24, Shifman 18, Wyka 16, Musijowski 11, Zabłocki 9, Przewrocki 9, Płocica 4, Mikołajko 4, Machowski 0

MOSiR:
Pisarczyk 21, Salamonik 13, Łączyński 9, Paul 8, Glapiński 7, Partyka 6, Misiewicz 6, Nowak 5, Oczkowicz 4, Adamczewski 0

Źródło artykułu: