Zaskakująca końcówka - relacja z meczu Spójnia Stargard Szczeciński - AZS Radex Szczecin

AZS Radex Szczecin mimo potężnej straty postraszył Spójnię Stargard Szczeciński w derbach Pomorza Zachodniego. Gospodarze nie dali sobie jednak odebrać zwycięstwa.

Patryk Neumann
Patryk Neumann

Derbowy pojedynek przyciągnął większe rzesze kibiców do stargardzkiej hali. Pojawiła się również skromna grupa fanów ze Szczecina, która poza radością ze zdobywanych punktów nie zaznaczyła specjalnie swojej obecności. Pierwsza kwarta miała niespodziewany przebieg. Lepiej rozpoczęli ją akademicy, a zwłaszcza Jerzy Koszuta i Maciej Raczyński. AZS uzyskał cztery punkty przewagi prowadząc 6:2 i 10:6. Od tej jednak chwili podopieczni Zbigniewa Majcherka stracili trzynaście oczek z rzędu. Wyróżniali się Hubert Pabian, Tomasz Stępień i Kamil Michalski. Czas wzięty przez szczecińskiego szkoleniowca pomógł jednak jego podopiecznym. Świetnie znani w Stargardzie Koszuta i Łukasz Biela celnymi rzutami z dystansu zmniejszyli stratę do zaledwie trzech oczek.

Krótka przerwa pozwoliła ponownie odrodzić się miejscowym, którzy uzyskali czternastopunktowe prowadzenie. W drugiej odsłonie obaj trenerzy próbowali na wszelkie sposoby rotować składami. A trzeba przyznać, że nie mieli łatwego zadania. W szczecińskim zespole do kontuzjowanego tercetu, który nie grał już od kilku spotkań, dołączył Łukasz Pacocha. Rozgrywający był z drużyną, lecz ani na chwilę nie mógł się pojawić na parkiecie. Akademicy grali, więc w ośmiu podobnie, jak stargardzianie. Zabrakło, bowiem Bartłomieja Szczepaniaka i Bartłomieja Wróblewskiego. Świetnie z presją radził sobie Michalski, który w krótkim odstępie czasu zdobył 8 oczek zaskakując rywali rzutami z dystansu. A miał on tego dnia najtrudniejsze zadanie.

- Grał cały mecz i też sobie zdaję sprawę, że podciął się w końcówce. Nie ma Wróbla. Kasprzak dał dobrą pierwszą zmianę, a w drugiej trochę się pogubił. Był plan z Tomkiem Stępniem na rozegraniu, ale jakoś nie było sposobności, żeby to zrobić. Dobry mecz Kamila. Wytrzymał to do końca przy dużej presji obwodu szczecińskiego. Jakoś udało się to wszystko dowieźć - ocenił sytuację w swojej ekipie Ireneusz Purwiniecki. AZS tylko nieznacznie zmniejszył stratę w pierwszej połowie, lecz warto odnotować celny rzut Krzysztofa Mielczarka, którego występ również był niepewny. Podkoszowy AZS-u ku zaskoczeniu Wiktora Grudzińskiego przymierzył z za linii 6,75 metra.

Trzecia kwarta to kryzys formy, którego nikt nie potrafił wykorzystać, gdyż dopadł on oba zespoły. Przez trzy minuty wynik się nie zmieniał, a sygnał do ataku dał Karol Pytyś. Odpowiedzieli mu Łukasz Ratajczak oraz Adam Parzych i przewaga utrzymywała się, lecz z przywołania swoich koszykarzy do porządku nie zrezygnował szkoleniowiec gospodarzy. Mimo szarpanych prób ten fragment gry nie miał wpływu na przebieg spotkania. Akademicy nie grali źle, lecz skuteczność nie była ich domeną, o czym świadczą pudła w najprostszych sytuacjach.

Czwarta kwarta miała być już jedynie formalnością. Skutecznie rozpoczął ją Arkadiusz Soczewski. Spójnia powiększyła przewagę do dwudziestu punktów i gdy stargardzcy fani świętowali już zwycięstwo wszystko się zmieniło. Pytyś i Mielczarek zniwelowali ponad połowę strat, a w ostatniej minucie trener przyjezdnych poprosił o przerwę. Mimo beznadziejnej sytuacji jego drużyna przy bardzo sprzyjających okolicznościach mogła jeszcze powalczyć. - Zawsze, gdy człowiek gra do końca, może wierzyć. Wiadomo, że była przewaga przeciwnika, ale zrobili w tym momencie stratę. Wyrzucili piłkę w aut i można było to wykorzystać. Znowu był niecelny rzut z pod kosza i to spowodowało, że przeciwnik zrobił sobie kontrę i rzucił - przyznał Zbigniew Majcherek w rozmowie ze Sportowefakty.pl. Kolejne błędy i kontry rywali sprawiły jednak, że pewnie wygrała Spójnia.

Spójnia Stargard Szczeciński - AZS Radex Szczecin 74:61 (21:18, 19:10, 11:11, 23:22)

Spójnia: Stępień 20, Michalski 15, Ratajczak 13, Parzych 9, Pabian 8, Grudziński 4, Soczewski 4, Kasprzak 1.

AZS: Koszuta 13, Pytyś 12, Mielczarek 11, Raczyński 8, Biela 5, Balcerek 5, Szurlej 5, Linowski 2.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×