Daniel Wall: Długo czekaliśmy na to zwycięstwo

Jezioro Tarnobrzeg po serii ośmiu przegranych meczów z rzędu w końcu zanotowało wygraną. Zwycięstwo na pewno cieszy, ale styl już nie.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Jezioro Tarnobrzeg w tym sezonie nie gra źle, ale brakuje im szczęścia. W ostatnich dwóch spotkaniach zespół mierzył się z mistrzem i wicemistrzem Polski i nie zaprezentował się źle, ba miał nawet szanse na zwycięstwa. W końcu jednak zła seria została przełamana. - Długo trzeba było czekać na tą wygraną. Ne rozegraliśmy jednak dobrego spotkania. Udało się jednak wygrać. Czasem tak było, że graliśmy dobre zawody, a przegrywaliśmy. Teraz było odwrotnie. To zwycięstwo było nam potrzebne. Tchnie ono w nas jakiegoś ducha i będzie teraz tylko lepiej - powiedział skrzydło ekipy z Podkarpacia Daniel Wall.

Nic nie zapowiadało, że Jezioro może ten mecz wygrać. Dopiero zryw w ostatnich minutach i gra na swoim poziomie pozwoliła odnieść szczęśliwe, ale niezwykle cenne zwycięstwo. - Nie kleiło się nam nic w tym meczu. Na treningach wygląda to wszystko dużo lepiej. Stanęliśmy jednak na wysokości zadania. Wiedzieliśmy, że jak przegramy to może być nieciekawie i możemy się pakować (śmiech). Wygraliśmy walecznością - kontynuuje zawodnik Jeziorowców.

Gra gospodarzom sobotniej potyczki nie kleiła się od samego początku. Widać było spore ciśnienie i ogromną chęć zwycięstwa. Jezioro słabo zbierało przez trzy kwarty, ale w decydującym momencie pojawiły się zebrane piłki pod koszem rywali, co pozwoliło na odniesienie wygranej. - Nie szła nam gra. Start skakał nam po głowach. Zebrali nam bardzo dużo piłek. Skuteczność w naszym wykonaniu była straszna. Wyszarpaliśmy charakterem to zwycięstwo, gdyż nasza gra wyglądała tragicznie - dodał.

Przez 35 minut na tarnobrzeskiej hali można było odnieść wrażenie, że to nie mecz ligowy, ale sparing. Kibice spokojnie obserwowali zawody. Dopiero pobudzeni przez kapitana Jeziora Jakuba Dłoniaka zaczęli pomagać zespołowi i gra nabrała rumieńców. Ten impuls na pewno pchnął gospodarzy do zwycięstwa. - To pokazuje ile wnosi ten szósty zawodnik z trybun. Czekaliśmy na to od samego początku, gdyż nie wychodziło nam nic od pierwszej piłki. Potrzebowaliśmy tego impulsu, który w końcu dostaliśmy i jakoś ruszyliśmy do przodu - zakończył Daniel Wall.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×