Na domiar złego, mimo zapewnień trenera Herkta, że rywalki są dobrze rozpracowane, w pierwszym meczu obu drużyn wyraźnie lepsze były właśnie zawodniczki ze Stambułu. Fenerbahce na własnym parkiecie, z Amerykanką Cappie Pondexter na czele, nie pozostawiło złudzeń mistrzyniom Polski, wygrywając wysoko, bo aż 78:61.
W drużynie gości, poza wspomnianą Pondexter, znakomity mecz zagrała także jej rodaczka, zdobywczyni 20 punktów Tammy Sutton-Brown, podczas gdy w zespole Wisły, która nie miała prowadzącej grę liderki, najskuteczniejsze były Hiszpanka Marta Fernandez oraz Amerykanka Anna De Forge (obie po 13 oczek).
I tym razem wszystko spoczywać będzie właśnie w rękach hiszpańsko-amerykańskiego duetu. Jeśli któraś z dwójki De Forge-Fernandez zawiedzie, Wisła zapewne będzie musiała pożegnać się z europejskimi pucharami, a trener Herkt... z Wisłą.
Przypomnijmy bowiem, że rywalizacja toczy się do dwóch zwycięstw. Na nieszczęście, jeśli nawet Wisła wygrałaby jutrzejszy mecz, po raz kolejny będzie musiała udać się do Turcji, bo właśnie tam odbędzie się ewentualne trzecie, decydujące o awansie spotkanie.
Po wtorkowym, pierwszym spotkaniu obu drużyn i dodatkowo patrząc na dyspozycję, w jakiej znajdowały się ostatnimi czasu wiślaczki, marnym pocieszeniem dla polskich kibiców jest fakt, że Biała Gwiazda wystąpi w swoim najsilniejszym składzie. Mimo natłoku zajęć, na jaki ciągle narzeka szkoleniowiec spod Wawelu, żadna z koszykarek nie narzeka nawet na najmniejszy uraz.
Rewanżowy mecz Wisły z Fenerbahce rozpocznie się w piątek, 8 lutego, o godzinie 17:45 w hali Wisły przy ulicy Reymonta 22.