Anwil wrócił na zwycięską ścieżkę. Czterech muszkieterów pokonało Kotwicę

Włocławianie szybko otrząsnęli się po porażce z AZS Koszalin. Anwil na własnym parkiecie wygrał z Kotwicą Kołobrzeg, znakomicie spisując się w drugiej połowie meczu.

Podopieczni Miliji Bogicevicia  w pierwszej połowie prezentowali się przeciętnie. Niczym na tle kiepskiego przeciwnika się nie wyróżniali. Wręcz przeciwnie. Po pierwszej połowie lepsze nastroje mogły panować w obozie kołobrzeżan, którzy - skazywani na porażkę - walczyli jak równy z równym. Po 20 minutach gry był bowiem remis 38:38.

Anwil odzyskał niedawny blask w drugiej części spotkania. Wówczas to włocławianie poprawili się nie tylko w ofensywie, ale zdołali też szczelną obroną ograniczyć poczynania "Czarodziei z Wydm". Gospodarze z łatwością zdołali odskoczyć jeszcze w trzeciej kwarcie. W ostatniej odslonie meczu cel był tylko jeden - przypieczętować triumf, co - zgodnie z przewidywaniami - nie okazało się trudnym zadaniem. Podopieczni Tomasza Mrożka nie mieli już żadnych argumentów, by wrócić do gry o zwycięstwo.

Tak naprawdę "Rottweilery" do wygranej poprowadziło czterech muszkieterów - Krzysztof Szubarga, Seid Hajrić, Tony Weeden i Marcus Ginyard uzbierali w sumie aż 56 punktów. Niewiele zabrakło, by istotnie sami uporali się z rywalem, który po raz kolejny na wyjeździe spisuje się fatalnie. Nie sposób bowiem użyć innych określeń, jeśli w kluczowej części zawodów zdobyło się zaledwie 27 punktów. To zdedecydowanie za mało, by myśleć o sprawieniu niespodzianki.

Kotwica ustępowała właściwie tylko w jednym elemencie - skuteczności. Kołobrzeżanie nie byli zbyt efektywni w ataku, tylko co trzecia próba znajdowała drogę do kosza a "oczka" gościom uciekły też w rzutach osobistych. Zadowolony może być z siebie Rafał Rajewicz, który zanotował double-double (17 punktów, 11 zbiórek) i był skuteczny. Najwięcej punktów u przyjezdnych zdobył jednak Sean Mosley, ale trafił tylko 5 z 13 rzutów z gry. Co więcej, gdy Amerykanin przebywał na parkiecie, to "Czarodzieje z Wydm" grali najgorzej.
Anwil Włocławek - Kotwica Kołobrzeg 79:65 (16:19, 22:20, 21:11, 20:16)

Anwil: Szubarga 18, Hajrić 14, Weeden 14, Ginyard 10, Frasunkiewicz 7, Boykin 5, Bartosz 4, Seweryn 3, Słupiński 2, Sokołowski 2, Eitutavicius 0, Jankowski 0.

Kotwica: Mosley 18, Rajewicz 17, Zyskowski 12, Arabas 11, Złoty 5, Niedźwiedzki 2, Żołnierczuk 0, Jefferson 0, Han 0.

Komentarze (3)
michalzg
15.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wow Rajewicz coraz bardziej ogarnia, a my mamy Lapete zamiast swojaka, Lapeta to nie moze sie zblizycz do 10 pkt w jednym spotkaniu a co dopiero do double-double. Gratulacje Rafał!!!! 
avatar
danek 1977
15.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
a może taka miła niespodzianka wigilijna dla kibiców z Włocławka? życzę sobie i każdemu kibicowi anwilu;) 
luksin
15.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
w tej lidze w kazdym meczu mozna sie spodziewac trudnej przeprawy ale cale szczescie anwil po przerwie potrafil zagrac to co powinien grac od samego poczatku meczu...nalezy sie cieszyc z wygran Czytaj całość