O tym, że Kotwica Kołobrzeg przyjechała do Hali Mistrzów zupełnie bez żadnych kompleksów nie trzeba nikogo przekonywać. W końcu na inaugurację sezonu podopieczni Tomasza Mrożka byli o krok od sprawienia niespodzianki i pokonania Anwil Włocławek u siebie. Wówczas jednak goście zerwali się w ostatnich minutach i wywieźli z hali Milenium zwycięstwo.
W meczu 12. kolejki Tauron Basket Ligi "Czarodzieje z Wydm" co prawda w żadnym momencie spotkania nie prowadzili różnicą około 15-stu punktów (jak to miało miejsce we wrześniu), lecz i tak prezentowali się bardzo ambitnie, dzięki czemu po pierwszej połowie remisowali z bardziej utytułowanym rywalem 38:38.
- Po raz kolejny pokazaliśmy, że potrafimy napsuć trochę krwi drużynie, która jest wyżej notowana. Za zaangażowanie i wolę walki muszę moich zawodników pochwalić - mówił po meczu opiekun Kotwicy, wspomniany Tomasz Mrożek, dodając - Szkoda tylko, że gdy rzeczywiście była szansa na zwycięstwo, zdecydowanie zabrakło nam wiary, że takiego rywala można jednak pokonać.
Po celnym rzucie za trzy punkty Jarosława Zyskowskiego juniora goście objęli co prawda prowadzenie 41:38 na początku trzeciej kwarty, lecz w kolejnych minutach pozwolili włocławianom zanotować run 10-0. Tym samym już po 30 minutach Anwil prowadził 59:49 i Kotwica potrzebowała cudu by wyrwać zwycięstwo. Nic takiego jednak się nie stało, a Anwil jeszcze powiększył przewagę do 14 oczek, 79:65.
- Szkoda tego meczu, bo to już nie pierwszy taki przypadek, że gramy nieźle, walczymy, jesteśmy zaangażowani, a mimo to przegrywamy. Przecież identycznie było w Słupsku, gdy przegraliśmy z Energą Czarnymi różnicą czterech punktów, goniąc wynik praktycznie cały mecz. Wierzę jednak, że wyciągniemy z tych porażek wnioski, a nasze zaangażowanie musi w końcu przynieść efekt w postaci zwycięstw - stwierdził szkoleniowiec kołobrzeskiego klubu.
Tomasz Mrożek: Chwalę tylko za wolę walki
Od porażki rozpoczęła Kotwica Kołobrzeg rundę rewanżową sezonu zasadniczego. Mimo przegranej w Hali Mistrzów z Anwilem Włocławek, trener Tomasz Mrożek chwalił swoich graczy.
Źródło artykułu: