Andrzej Adamek w niedzielę, na kilka godzin przed spotkaniem ze Startem Gdynia przejął stery po Kestutisie Kemzurze. To dla niego żadna nowość, bo już w poprzednim sezonie znalazł się w podobnej sytuacji, gdy zastąpił Tomasa Pacesasa. Do swojej nominacji podszedł więc spokojnie, gorzej z drużyną, która nie zareagowała pozytywnie, przegrywając w derbach Gdyni.
Niewykluczone, że wkrótce dojdzie do kolejnych przetasowań w zespole mistrzów Polski. Informowaliśmy już, że Alex Acker może pakować walizki i wracać do ojczyzny, a sam trener Adamek wie, że zmiany są nieodzowne. - Cały czas spodziewamy się jakiś zmian w zespole. Drużyna, można powiedzieć, że od początku sezonu jest w przebudowie, więc to nie wpływa na jakość naszej gry. Cierpimy na parę dolegliwości i staramy się znaleźć jakieś rozwiązania z tej sytuacji - komentuje opiekun Asseco.
W obliczu wielu problemów trapiących obrońców mistrzowskiego tytuły, przed Turowem otwiera się szansa kontynuowania zwycięskiej serii na własnym parkiecie i wskoczenia na pozycję lidera. Zgorzelczanie w przypadku wygranej będą mieć 22 punkty i wyprzedzą w tabeli Trefl Sopot oraz Energę Czarnych Słupsk.
Zespół z przygranicza zachodniej Polski jako jedyny obok Trefla nie przegrał u siebie meczu. W sumie poległ tylko dwukrotnie, będąc na początku sezonu w wysokiej formie. Wówczas liderował tabeli. Teraz kontynuuje z kolei serię czterech wygranych z rzędu.
Turów mecze w lidze polskiej łączy z występami w VTB. Na arenie międzynarodowej zgorzelczanie spisują się bardzo słabo. Ostatnio ekipa Miodraga Rajkovicia po walce uległa Uniksowi Kazań. W swojej grupie zespół Turowa z dwoma zwycięstwami i siedmioma porażkami jest dziewiąty.
[b]PGE Turów Zgorzelec - Asseco Prokom Gdynia, środa 18.12.2012, godz. 19.
[/b]