Knicks górą w bitwie o Nowy Jork!

Carmelo Anthony wrócił do gry, a New York Knicks grający we własnej hali, wywalczyli zwycięstwo nad lokalnymi rywalami - Brooklyn Nets.

Lider nowojorczyków - Carmelo Anthony wrócił na pojedynek z Siatkami po dwóch meczach absencji, spowodowanej kontuzją kostki. Gwiazdor nie potrzebował czasu na to, aby przypomnieć sobie jak to było grać na najwyższym poziomie. Melo zdobył 31 oczek i poprowadził Knicks do zwycięstwa nad Nets 100:86.

- Nie mam wątpliwości, że Carmelo jest kandydatem do nagrody MVP w tym sezonie. Wiem, że jest jeszcze za wcześnie na tego typu spekulacje, ale on gra na przerażająco wysokim poziomie - chwalił swojego podopiecznego, trener Mike Woodson.

Spotkanie w MSG było przez większość czasu bardzo wyrównane, a czasami można było nawet odnieść wrażenie, że to goście są drużyną, która może w każdej chwili uciec z korzystnym dla siebie wynikiem. O wszystkim zadecydowała jednak kilka akcji z końcówki trzeciej i startu czwartej kwarty. Knicks urządzili sobie wtedy popis strzelecki, zaliczając run 25:7, który pozwolił im wyjść na ponad dziesięciopunktowe prowadzenie.

Poza Anthonym, w składzie gospodarzy nieźle zagrali też Tyson Chandler i J. R. Smith. Podkoszowy zanotował 16 oczek, 12 zbiórek i 3 bloki, natomiast podstawowy rezerwowy Knicks uzbierał 19 oczek, 5 zbiórek i 3 asysty.

W drużynie pokonanych dwóch zawodników mogło pochwalić się podwójną zdobyczą, byli to Deron Williams i Brook Lopez. Pierwszy zaliczył 16 punktów i 10 ostatnich podań, drugi również zdobył 16 oczek, jednak dodał do nich 10 zbiórek.

***

Ofensywne święto miało miejsce w Sacramento, gdzie miejscowi Kings podejmowali Golden State Warriors. Drużyny nie potrzebowały żadnej dogrywki, aby skompletować łącznie prawie 260 punktów.

W pierwszych minutach zdecydowanie lepiej radzili sobie Kings, którzy szybko wyszli na prowadzenie 25:12. Gospodarze utrzymywali korzystny dla siebie wynik przez większą część spotkania, jednak w czwartej kwarcie, głównie dzięki świetnej grze Stephena Curry'ego, wyraźnie zbliżyli się do nich rywale.

Na sześć i pół minut przed końcem pojedynku, lider Wojowników trafił nawet trójkę, która wyprowadziła jego zespół na prowadzenie 112:111. Chwilę później, sprytnie, faul na Curry'm wymusił jednak John Salmons i utalentowany młodzieniec musiał pożegnać się z mecze z powodu przekroczenia limitu przewinień. Od tego momentu inicjatywę przejęli już Królowie i to oni ostatecznie wywalczyli zwycięstwo 131:127.

DeMarcus Cousins zaliczył w pojedynku 24 oczka, 7 zbiórek i 5 asyst. Jeden punkt mniej uzbierał Aaron Brooks, a 19 oczek z ławki rezerwowych dorzucił Marcus Thornton.
 
W ekipie pokonanych aż trzech zawodników zbliżyło się do 30 punktów. Jedynym, który przekroczył tę granicę był Curry - 32. David Lee zanotował 29 oczek, 28 dodał jeszcze z ławki rezerwowych Jarrett Jack.

***

Sporo punktów, bo aż 125, rzucili też Houston Rockets, przyjmujący w swoich progach Philadelphię 76ers.

Rakiety zagrały zdecydowanie lepszą trzecią kwartę, w której wypracowały sobie prowadzenie pozwalające im spokojnie dograć końcówkę spotkania. - Graliśmy drużynowo, podawaliśmy zamiast bezsensownie kozłować i wykorzystywaliśmy najłatwiejsze zagrania. Nie próbowaliśmy niczego forsować, po prostu graliśmy swoje i przyniosło to bardzo dobre rezultaty - mówił po meczu Chandler Parsons z Rockets.

Najlepszym strzelcem miejscowych był James Harden ze swoimi 33 oczkami. Jeremy Lin dodał 18 punktów, a double-double na poziomie 17 oczek i 15 zbiórek skompletował Omer Asik. Dla 76ers świetnie grali rezerwowi - Nick Young - 21 punktów i Dorell Wright - 20 oczek.[b]

Toronto Raptors - Detroit Pistons[/b]

97:91 (27:23,22:26,24:22,24:20)
Raptors: DeRozan 23, Anderson 16
Pistons: Monroe 35, Stuckey 13

New York Knicks - Brooklyn Nets 100:86 (26:23,26:25,23:19,25:19)
Knicks: Anthony 31, Smith 19, Chandler 16
Nets: Johnson 17, Lopez 16, Williams 16

Orlando Magic - Washington Wizards 90:83 (27:26,25:24,24:13,14:20)
Magic: Redick 17, Moore 15, Afflalo 15
Wizards: Nene 20, Crawford 19

Indiana Pacers - Utah Jazz 104:84 (31:23, 22:8,23:20,28:33)
Pacers: Green 21, Hill 20, George 20
Jazz: Favors 16. Burks 12

Boston Celtics - Cleveland Cavaliers 103:91 (27:25,27:21,28:26,21:19)
Celtics: Pierce 40, Rondo 20, Terry 15
Cavaliers: Irving 22, Zeller 20, Waiters 13

Atlanta Hawks - Oklahoma City Thunder 92:100 (20:23,21:32,25:18,26:27)
Hawks: Teague 19, Smith 17
Thunder: Durant 41, Westbrook 27

Houston Rockets - Philadelphia 76ers 125:103 (33:24,23:27,33:28,36:24)
Rockets: Harden 33, Lin 18, Asik 17
76ers: N. Young 21, Wright 20, T. Young 17

Memphis Grizzlies - Milwaukee Bucks 90:80 (21:22,22:12,23:17,24:29)
Grizzlies: Randolph 15, Gay 13
Bucks: Jennings 26, Daniels 12

Sacramento Kings - Golden State Warriors 131:127 (33:24,30:31,36:33,32:39)
Kings: Cousins 24, Brooks 23, Thornton 19
Warriors: Curry 32, Lee 29, Jack 28

Los Angeles Clippers - New Orleans Hornets 93:77 (22:16,26:22,27:18,18:21)
Clippers: Griffin 18, Crawford 17
Hornets: Lopez 22, Davis 16

Komentarze (7)
avatar
DamianCKM
20.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pierce czym jak wino czym starszy tym lepszy, świetny mecz. 
Rubic
20.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Kuuurde zapomniałem napisać o Bostonie .... Piękny mecz Rondo zaczął troche więcej rzucać co prawda średnia asyst mu spada... ale te asysty do Pierce pieeeeeeekne... 
Rubic
20.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Dlatego mówia o KD że jest Jordanem 21 wieku :D ponieważ Jordan odkąd jest w NBA grał na najwyższym poziomie ... Durant też odkąd jest w NBA liczy się do czołowych zawodników... ale myślę jedna Czytaj całość
avatar
zielin
20.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
OKC
20.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Melo narazie MVP, ale do konca sezonu daleko. OKC rozjezdza jak walec wszystkich przeciwnikow.