Adam Popek: Do przerwy generalnie sytuacja wydawała się być w miarę opanowana, ale po zmianie stron Węgierki na dobre przejęły inicjatywę. Z czego wynikła ta indolencja i problemy jakie wraz z nią zawitały w wasze szeregi?
Anke De Mondt: Nasza defensywa funkcjonowała naprawdę bardzo źle. Cała drużyna popełniała błędy. Przeciwnik z kolei widząc taki obraz zyskał pewność siebie i z biegiem czasu coraz łatwiej wcielał w życie swoje założenia. W takiej sytuacji trudno momentalnie odmienić bieg wydarzeń.
Wyraźnie złapał wiatr w żagle.
- Gyor nie jest znowu słabą ekipą. Wygrał w końcu z nami już drugi raz. Cóż, pozostaje skupić się na sobie i wnikliwie przeanalizować popełnione błędy, gdyż było ich rzeczywiście sporo.
Będziecie miały dłuższą chwilkę, by to uczynić. Właśnie startuje bowiem świąteczna pauza.
- Tak, jednak odpoczynku, oderwania od rzeczywistości również potrzeba. Każdy jedzie do domów żeby pobyć trochę z rodziną i przyjaciółmi, więc mam nadzieję, że powrócimy pełni energii do pracy.
Nawiązując do samego starcia zastanawia mnie jedna rzecz. Kilka dni wcześniej zwyciężyłyście potyczkę w Bydgoszczy głównie dzięki defensywie, a w czwartek zauważało się aż takie braki.
- Fakt, lecz między polską ligą a europejskimi pucharami istnieje pewna różnica. Węgierki przecież reprezentują międzynarodową klasę, czego dowód dały choćby przy rzutach z dystansu. Niemniej przestańmy analizować otoczenie. Bardziej myślmy o sobie, o najbliższej przyszłości i o tym, jak poprawić różne detale.
Zdajecie sobie sprawę, iż macie aktualnie ciężkie zadanie jeśli chodzi ewentualny awans do dalszej rundy?
- Bez wątpienia musimy triumfować jeszcze w paru starciach, żeby być pewnym promocji. Oczywiście życzyłybyśmy sobie zajęcia jednej z wyższych lokat i uniknięcia potentatów, ale ogólnie rywalizacja charakteryzuje się wyrównany poziomem.
Kluczem mogą okazać się mecze u siebie.
- Owszem. Należy maksymalnie wykorzystać atut własnego parkietu.
Istotną rolę odgrywa też zestawienie w innych grupach.
- Pewnie. Parę innych klubów również nie ma łatwo. W tym sezonie zresztą w ogóle trudno wyodrębnić spośród hierarchii bezsprzecznych liderów. Więcej obserwuje się równorzędnej walki. Nawet tureckie teamy notują porażki.
Czyli nie wolno przekreślać nikogo?
- Dokładnie. Skoncentrujmy się przy naszych spotkaniach, odnoszeniu sukcesów, a podsumowania czy kalkulacje zrobimy później.