Kestutis Kemzura z Asseco Prokomem Gdynia pożegnał się w dniu meczu ze Startem Gdynia. Roszada na ławce trenerskiej odbiła się na dyspozycji mistrzów Polski, którzy dali sobie odebrać zwycięstwo w derbowym pojedynku. Jednak już kolejne mecze pokazały, że gra gdynian ewoluuje w dobrą stronę. Gdyński zespół najpierw pewnie pokonał na wyjeździe PGE Turów Zgorzelec, a w sobotę zrewanżował się Akademikom za porażkę w Koszalinie.
- Na boisku mamy większą rezerwę. Przez większą część meczu szybko cofamy się do obrony całą piątką, aby grać bardziej spokojnie - powiedział po spotkaniu Jerel Blassingame.
Podopieczni Andrzej Adamka nie kryją, że bardzo liczą na powrót Przemysława Zamojski, który w poprzednim sezonie pomógł Asseco w zdobyciu mistrzostwa Polski, potem przeniósł się do Trefla Sopot, a w minionym tygodniu ponownie związał się kontraktem z mistrzami Polski. Na razie jednak Zamojski jest w zawieszeniu.
- Powrót Zamojskiego byłby dla nas błogosławieństwem. To dobry strzelec, brakuje nam jego rzutów. Ale mamy trenera Adamka i jest dobrze - stwierdził J-Blass.
Dyrygent gry Asseco Prokomu w ostatnich meczach wyraźnie odżył. Czyżby podziałała na niego zmiana trenera? - Na boisku dopasowujemy się do strategii gry trenera Adamka. Ten system jest bardziej otwarty i pozwala nam być takimi graczami jakimi jesteśmy. Możemy grać bez żadnych restrykcji. Tak jak lubimy. W koszykówce są różne style gry i każdy trener ma inną koncepcję, a my musimy go słuchać i robić co do nas należy - przyznał koszykarz.
Blassingame'owi bardziej pasuje styl gry Andrzeja Adamka. - U trenera Adamka gram inaczej. Jestem bardziej agresywny i mogę być bardziej efektywny. Dobrze to wróży. Wiele osób mówiło, że nie mogę grać razem z Łukszem. Na boisku ciężko razem pracujemy na dobro drużyny.