Piotr Wiśniewski: Przemek Zamojski to prezent świąteczny dla kibiców Asseco Prokomu Gdynia?
Walter Jeklin: Naszym prezentem dla kibiców było zwycięstwo z AZS-em. Chcieliśmy wygrać, aby sprawić radość fanom Asseco Prokomu.
Kiedy zatem Zamojskiego zobaczymy na parkiecie?
- Ludzie lubią niespodzianki. Właśnie to mają do siebie prezenty. Kiedy? Lepiej porozmawiać o meczu z AZS-em.
W takim razie skupmy się na samym spotkaniu...
- To był dla nas trudny mecz. AZS pokazał charakter, gdy odrobił stratę w końcówce zbliżając się do Asseco Prokomu. Na szczęście wyszarpaliśmy zwycięstwo i możemy dopisać dwa punkty. To ważne, pomoże nam wspinać się w tabeli coraz wyżej.
Czy przyjście Przemka Zamojskiego oznacza koniec zmian w Asseco Prokomie czy może szykowane są kolejny ruchy?
- Odpowiem panu w ten sposób - okienko transferowe zamyka się dopiero w marcu. Na tę chwilę mamy taki zespół, a przyszłość pokaże co i czy się zmieni.
Zgodzi się pan, że największe braki Asseco ma na pozycji numer cztery?
- Owszem, te braki zauważa chyba każdy z nas. Z AZS-em jednak bardzo dobrą pracę wykonał Robert Witka. W końcu udało mu się przełamać, trafić kilka rzutów z daleka, ale i tak problem, o którym pan wspomniał nadal istnieje.
Ostatnie zawirowania wokół klubu musiały odbić się na dyspozycji drużyny. Niepewny los Przemka Zamojskiego, odejście trenera Kemzury, roszady w składzie, to nie sprzyja stabilizacji.
- Zawsze można doszukiwać się plusów oraz minusów. Nasz zespół bardzo dobrze zareagował po porażce ze Startem i wygrał w Zgorzelcu. Zagraliśmy na wysokiej intensywności, wygraliśmy trudny mecz. Przeciwko AZS-owi dobrze prezentowaliśmy się w obronie. Brakowało jednak tej skuteczności z Turowa. Gdybyśmy trafiali częściej, to mecz mielibyśmy pod kontrolą do końca, obyłoby się bez nerwowej końcówki.
Trener Adamek zdoła wszystko poukładać?
- Trzeba dać mu czas. Czas potrzebny na adaptację. Do końca rudny zasadniczej zostało jeszcze sporo meczów. Potem kolejne wyzwania w drugiej części sezonu. Do play-offów zostało kilka tygodni. Do tego czasu zespół powinien osiągnąć stabilizację.
Jak oceni pan współpracę z trenerem Kemzurą. Było więcej plusów czy minusów?
- W sporcie, jak i w życiu, są i plusy i minusy. Skończył się pewien cykl - zakończyliśmy rozgrywki Euroligi. Wspólnie odbyliśmy dyskusję, przeanalizowaliśmy nasze występy, braliśmy pod uwagę różne czynniki. Stwierdziliśmy, że rozstanie będzie najlepszym rozwiązaniem. Trenerowi Kemzurze życzę sukcesów w pracy zawodowej. To dobry trener, powinien znaleźć zatrudnienie w liczącym się klubie. Przemawia za nim bogaty warsztat i doświadczenie.
Wierzy pan, że trener Adamek podoła zadaniu i poprowadzi Asseco Prokom do mistrzostwa?
- A dlaczego nie? Skoro w zeszłym sezonie się udało, to dlaczego teraz miałoby być inaczej.