Stelmet Zielona Góra nie zdołał ograć Jeziorowców z Tarnobrzega. Gracze z Winnego Grodu liczyli na pewne dwa punkty, które pozwoliłyby im utrzymać się w czołówce ligowej tabeli. - Zdecydowanie przyjechaliśmy po zwycięstwo. Rywale zagrali dobry mecz, trafiali naprawdę bardzo ważne rzuty w kluczowym momentach zawodów i wygrali ten pojedynek. Niestety taki jest sport - powiedział kapitan Stelemetu Kamil Chanas.
Zielonogórzanie zdawali sobie sprawę, że potyczka nie będzie należała do najłatwiejszych. Już w pierwszym spotkaniu w Zielonej Górze Jeziorowcy pokazali pazur i byli bliscy ogrania Stelmetu. - Na pewno nikt nie zlekceważył Siarki. Wiedzieliśmy jaki tu jest teren, jacy są zawodnicy. Szczególnie, że to są gracze, którzy są nastawieni na atak. Zagrali świetny mecz, a my pozwoliliśmy im na zbyt wiele - dodał.
Stelmet po raz kolejny zagrał dobrze w ataku, zdobył ponad 90 oczek, ale mimo tego nie zdołał odnieść zwycięstwa. - Jak widać to nie wystarcza. Musimy nad tym popracować. Co z tego, że rzuciliśmy bardzo dużo punktów, jak przegraliśmy zawody - kontynuuje koszykarz ekipy z Winnego Grodu.
W Tarnobrzegu zespół z Zielonej Góry zagrał siedmioma zawodnikami, w tym jednym nowym Dejanem Borovnjakiem, który trenuje z drużyną od środy. W ekipie brakuje także Polaków. To w kontekście fazy finałowej, walki o medale a także kolejnych meczów pucharowych może okazać się sporym problemem. - Na pewno walczymy o medale. Ciężko jednak pracowaliśmy, żeby być gotowym na grę niezależnie od sytuacji w jakiej się znajdziemy. Nie mnie jest komentować sytuację kadrową. Jesteśmy przygotowani na każdą sytuację. Musimy się dostosować do tego, jak się układa gra - zakończył Kamil Chanas.