58 punktów to dodatkowy smaczek - komentarze po meczu Anwil Włocławek - PGE Turów Zgorzelec

Anwil Włocławek pokonał PGE Turów Zgorzelec 67:58 i przybliżył się do górnej szóstki. Na konferencji prasowej mecz skomentowali trenerzy oraz zawodnicy obu zespołów.

Milija Bogicević (trener Anwilu Włocławek): Przede wszystkim chcę podziękować kibicom, którzy dali nam energię i wsparcie. Wydaje mi się, że rozegraliśmy bardzo dobry mecz - PGE Turów to przecież lider ligi, a coach Miodrag Rajković wykonuje fantastyczną robotę, godząc TBL z VTB. Co do samego meczu - myślę, że w pewnym momencie zrozumieliśmy, że nie możemy wygrać z Turowem grając tylko atakiem i jeśli będzie wysoki wynik, to nasze szanse zmaleją. W pierwszych dwóch kwartach tylko jeden zawodnik, Ivan Opacak, miał trochę więcej miejsca w ataku, co wykorzystał znakomicie zdobywając wiele punktów. Resztę drużyny jednak kontrolowaliśmy, a nam bardzo mocno chodziło by kontrolować np. Michała Chylińskiego, którzy w poprzednim meczu rzucił 29 punktów, a teraz tylko pięć. Myślę, że zatrzymanie zgorzelczan na 58 punktach to bardzo dobry wynik, a wygranie meczu w takim stylu to dodatkowy smaczek. Chcę podziękować moim graczom, bo każdy z nich dzisiaj wniósł coś od siebie, choć wielu z nich zmagało się z chorobami czy kontuzjami w ostatnim czasie. Marcus Ginyard, Arvydas Eitutavicius, Tony Weeden - oni wszyscy praktycznie wstali z łóżek i zagrali mecz.

Miodrag Rajković (trener PGE Turowa Zgorzelec): Po pierwsze gratulacje dla Anwilu, sztabu trenerskiego i zawodników tego zespołu. Oni zdecydowanie zasłużyli na wygranie tego spotkania i wykonali bardzo solidną pracę by to osiągnąć. My z kolei zagraliśmy słabiej, to nie był typowy poziom PGE Turowa. Jednocześnie jednak to tylko jeden mecz, przed nami wiele innych i wiem, że jeszcze wrócimy do formy, którą prezentowaliśmy wcześniej. Będziemy kontynuować tę pracę, jaką sobie założyliśmy.

Przemysław Frasunkiewicz (Anwil Włocławek): Jesteśmy bardzo zadowoleni, bo ten mecz w jakimś stopniu przybliżył nas do szóstki, bodajże zrównaliśmy się z Koszalinem i Słupskiem. Na pewno jest to dla nas teraz cel numer jeden by awansować do szóstki. Tak jak trener powiedział, wywiązaliśmy się bardzo dobrze z założeń przedmeczowych. Pierwsi dwaj strzelcy, Cel i Chyliński, właściwie nie istnieli. W ich miejsce ktoś te punkty oczywiście musiał rzucić i w to wpasował się Opacak. PGE Turów to drużyna bardzo ofensywna - na początku mieliśmy problem z ich grą, bo straciliśmy aż 25 punktów, ale potem było coraz lepiej, graliśmy coraz lepszą obronę i ostatecznie w czwartej kwarcie pozwoliliśmy zdobyć im tylko siedem punktów. Można powiedzieć, że każdy z nas dołożył dzisiaj swoją cegiełkę, np. Michał Sokołowski dał sporo, choć nie rzucił punktów.

Ivan Opacak (PGE Turów Zgorzelec): To był bardzo ciężki mecz w bardzo trudnej hali. Wiedzieliśmy jednak, że tak będzie, bo Anwil to wymagający przeciwnik. Przygotowywaliśmy się na kilku zawodników włocławian: Szubargę, Hajricia i Weedena i długo wydawało się, że nasza gra idzie w dobrą stronę. W drugiej połowie brakowało nam jednak świeżości i kogoś, kto pociągnąłby zespół w ataku. Gratulacje dla gospodarzy za świetny mecz.

Źródło artykułu: