Dawid Przybyszewski: Pokonaliśmy drużynę europejskiego formatu

Jezioro Tarnobrzeg sprawiło miłą niespodziankę swoim kibicom. Po świetnej grze gospodarze okazali się lepsi od faworyzowanego Stelmetu Zielona Góra.

Kibice w Tarnobrzegu byli świadkami bardzo zaciętego spotkania. Jezioro Tarnobrzeg pokonując kolejnego faworyta pokazało, że na Podkarpaciu nikt nie będzie mógł się poczuć pewnie. - Dla nas to takie zwycięstwo nawet więcej niż za dwa punkty. Pokonaliśmy naprawdę mocną drużynę, można powiedzieć zespół europejskiego formatu. Zawaliliśmy w Kołobrzegu, ale teraz byliśmy górą i odrobiliśmy tą porażkę. Pokazaliśmy charakter i pokonaliśmy nie ma co ukrywać drużynę lepszą od nas. To świetny prognostyk na kolejne mecze i zbliżający się rok - mówi Dawid Przybyszewski.

Gospodarze potrafili wygrać mimo sporych problemów z faulami wśród polskich graczy. Większość czwartej kwarty na boisku przebywał młody Jakub Patoka. - Cieszę się, że zespół wytrzymał tą presję i udało się wygrać. Kuba pokazał kawał dobrej obrony. Wszyscy zagrali świetne zawody, każdy pokazał wielkie serce do gry i jak się okazało zostaliśmy nagrodzeni. Drużynowa koszykówka to nasza droga, pokazaliśmy swój potencjał i musimy to dalej szlifować na treningach. Zostaje się nam tylko cieszyć i czekać na kolejne mecze.

31-letni zawodnik uważa, że nerwowa końcówka to głównie zasługa jego drużyny. - Mieliśmy już 8-9 punktów więcej a do końca nie było dużo czasu. Trochę stanęliśmy a jak wiadomo Stelmet to świetna drużyna i potrafi walczyć i odrabiać straty. Nie było łatwo, ale dowieźliśmy cenne zwycięstwo do końca. Ta przewaga powinna być większa, pewnie wtedy nasza gra w końcówce by była pewniejsza. Wytrzymaliśmy próbę naszych charakterów i to również musi cieszyć. Nie mamy zamiaru być gościnni dla innych, nie ważne czy to mistrz, wicemistrz, medalista czy beniaminek. Liga jest wyrównana i zwłaszcza u siebie każdy może wygrać z każdym - mówi koszykarz Jeziora.

Wygrana nad Stelmetem Zielona Góra to dobry prognostyk przed wyjazdowym meczem z PGE Turowem Zgorzelec. Podopieczni Dariusza Szczubiała mają coś do udowodnienia. - To kolejna okazja i szansa na sprawienie niespodzianki. W pierwszej rundzie nam kompletnie mecz nie wyszedł, mamy dodatkową mobilizację. Chcemy pokazać, że to był słabszy dzień. Pragniemy znów zagrać od początku do końca zespołowo na swoim poziomie. Wtedy będziemy naprawdę będziemy szczęśliwi. Jeśli to wystarczy do wygranej to już w ogóle będzie świetnie - kończy Przybyszewski.

Źródło artykułu: