Niebywałego wyczynu Wikana Start dokonał w niedzielny wieczór. W czwartej kwarcie zanotował wynik 21:3, by ostatecznie minimalnie pokonać AZS Radex Szczecin 84:82. - Ten mecz pokazał, że nawet bardzo duża przewaga nie ma żadnego znaczenia. Ja cały czas chłopakom tłumaczę, że trzeba grać do samego końca. Mam nadzieję, że mecz z AZS-em Radex stworzył taką zasadę, a w środę było widać, że zawodnicy to kontynuowali - ocenia Dominik Derwisz.
Podobny przebieg miało środowe starcie z PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno. To goście nadawali ton grze przez znaczną część spotkania, lecz dali się stłamsić w końcówce. Lublinianie zaprezentowali olbrzymią wolę walki, motywowali się do jeszcze lepszej postawy i zdołali zwyciężyć. Udowodnili tym samym, że są mocni psychicznie. - Cały czas jesteśmy wystawiani na różnego rodzaju sytuacje. Cieszę się, że się uodparniamy. Staramy się wyłączać, nie zawsze się to udaje. Cały czas dążyliśmy do tego zwycięstwa, w końcu przełamaliśmy rywali i nie oddaliśmy prowadzenia do końca - analizuje szkoleniowiec.
Przeciwko gospodarzom zagrał Andrzej Misiewicz, który rozpoczął sezon w barwach Wikany Startu. Po zaledwie kilku miesiącach pobytu w Lublinie przeniósł się do Krosna, gdzie jest wiodącą postacią. Trener przyznaje, że chętnie zatrzymałby tego koszykarza, jednakże sam zawodnik optował za rozstaniem. - W momencie jak ściągnęliśmy Marcela Wilczka stwierdził, że jest tak duża konkurencja na jego pozycjach, iż po prostu może dostać mało minut. Chciałem go u nas zostawić, bo on zupełnie inaczej funkcjonowałby przy Marcelu, który w grze podkoszowej absorbuje dużą część obrońców. Doszedł do Krosna, gdzie wiodącym zawodnikiem jest Salamonik. On jest tym drugim i przez to jest mu łatwiej grać. Moja ocena co do Andrzeja wcale się nie zmieniła. Ja go szanuję. Bardzo mi się on zawsze podobał jako zawodnik. W zasadzie na jego prośbę rozwiązaliśmy tę umowę. On pewnie zacząłby funkcjonować na podobnym poziomie u nas - przekonuje Derwisz.
Wikana Start mistrzem czwartej kwarty?
Po raz drugi w ciągu zaledwie kilku dni lubelska drużyna udowodniła, jak ważna jest gra do końca. Potrafiła odrobić straty w ostatniej części meczu i zgarnąć dwa punkty.