Dirk Bauermann w ostatni weekend zobaczył trzy spotkania Tauron Basket Ligi. Jednym z tych meczów był pojedynek Startu Gdynia z Turowem Zgorzelec. Niemieckiego szkoleniowcowi bardzo do gustu przypadła gra Damiana Kuliga. - On dobrze rozumie koszykówkę - mówi o Kuligu niemiecki coach.
Skrzydłowy Turowa Zgorzelec zaliczył w tym spotkaniu klasyczne double-double, bo oprócz 15 punktów, dołożył także 10 zbiórek, potwierdzając wysoką formę. - Jeżeli trener reprezentacji tak wypowiada się o mojej osobie jest to na pewno motywujące i pozostaje mi robić to samo, co robiłem wcześniej. Ciężka praca przynosi korzyści i mam nadzieję, że w wakacje otrzymam powołanie do reprezentacji - stwierdził Kulig.
- Na pewno jest to dobre, że trener jeździ i ogląda poszczególne mecze. Wówczas może dostrzec zawodników, których wcześniej nie znał. Może sprawdzić graczy nie tylko tych, którzy ocierali się o kadrę, ale tych, którzy mogą stanowić o sile tej kadry w przyszłości - dodaje podkoszowy Turowa Zgorzelec.
Nie da się ukryć, że na pozycjach podkoszowych w naszej reprezentacji jest bardzo "gęsto". O powołanie do reprezentacji Kulig będzie musiał rywalizować m.in. z Maciejem Lampe, Michałem Ignerskim, Szymonem Szewczykiem, czy Filipem Dylewiczem. - Konkurencja w kadrze pod koszem jest bardzo duża, ale ona mnie motywuje do ciężkiej pracy. Chcę pokazać się z jak najlepszej strony, czy to na meczach, czy na treningach - potwierdza gracz Turowa Zgorzelec.
Nad jakimi elementami koszykarskiego rzemiosła musi w dalszym ciągu pracować Damian Kulig? - Przede wszystkim muszę poprawić grę w obronie. Jest progres w tym elemencie, ale jeszcze trochę brakuje do ideału. Tak naprawdę nad każdym elementem trzeba pracować, nie można tylko i wyłącznie koncentrować się na jednym elemencie. Trzeba rozwijać wszystkie swoje umiejętności.
- Na pewno nowy trener jest bardzo doświadczony. Wiadomo, że w swojej dotychczasowej karierze osiągnął bardzo dużo. Mam nadzieję, że z reprezentacją Polski będzie podobnie. Wszystko się okaże w wakacje, jak to będzie to wyglądało - kończy Damian Kulig.