Twierdza padła po raz drugi - relacja z meczu MKS Dąbrowa Górnicza - Spójnia Stargard Szczeciński

Już druga drużyna w tym sezonie zdobyła halę "Centrum", tym razem była to Spójnia. Spotkanie do ostatniej sekundy trzymało w napięciu, a dwa nietrafione rzuty wywołały skrajne reakcje w obu drużynach.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Początek meczu należał do Spójni, która wywalczyła przewagę (2:8). Po czterech minutach dąbrowianie złapali odpowiedni rytm gry i zaczęli celniej rzucać, co od razu przyczyniło się do zniwelowania strat, a po lay-upie Michała Wołoszyna MKS objął prowadzenie (9:8). Spotkanie stało się wyrównane, a wynik oscylował w okolicach remisu. Wynik tej odsłony ustalił dwoma celnymi wolnymi Tomasz Stępień (20:22).

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Mimo że koszykarze MKS-u rozpoczęli kolejną kwartę od trójki Jakuba Karolaka, to w następnych akcjach - zarówno w obronie, jak i w ataku - radzili sobie gorzej, dopadła ich niemoc rzutowa, a ich gry nie zdołał poprawić nawet czas wzięty przez ich trenera. Po ponad 3,5 minuty dopiero Piotr Zieliński z linii rzutów wolnych przerwał serię 9:0 Spójni (25:31). Jednak gospodarze nadal nie grali dobrze, nie wykorzystywali nawet stuprocentowych sytuacji. Na parkiecie zaczął wyróżniać się Michał Wołoszyn, który w ciągu ostatnich 3 minut i 37 sekund zdobył aż 13 punktów! Najpierw zniwelował straty do czterech punktów, a na minutę przed końcem odsłony doprowadził do remisu (43:43). Na przerwę oba zespoły sprowadził Kamil Michalski, który niemal bez problemu pokonał obronę MKS-u (43:48).

Zagłębiacy wrócili na parkiet z nowymi siłami, ich akcje wyglądały lepiej i przede wszystkim były skuteczniejsze, a do zdobywania punktów włączyli się inni zawodnicy. Jednak Spójnia nie spuszczała z tonu i nadal grała na równym, dobrym poziomie. W efekcie trwała zacięta walka, w której nie brakowało emocji. Zawodnicy MKS-u - nie raz - zdołali zniwelować straty do jednego punktu, ale potem rywale wykorzystywali ich błędy, które zamieniali na cenne punkty, odbudowując swoją przewagę. Na 2,8 sekundy przed końcem kwarty dąbrowianie wprowadzili piłkę do gry z boku, powędrowała ona do, niezastąpionego w tym spotkaniu, Michała Wołoszyna, który po raz kolejny popisał się dużym spokojem, trafiając równo z syreną za trzy (56:62).

Tak udane i efektowne zakończenie trzeciej odsłony nie pomogło MKS-owi w dobrym wejściu w czwartą "ćwiartkę". Jednak początek był chaotyczny w wykonaniu obu drużyn, które popełniały błędy. W ciągu czterech minut padły tylko dwa celne rzuty, lay-up na punkty zamienił najpierw Stępień, a potem Łukasz Ratajczak, co pozwoliło Spójni zwiększyć prowadzenie do dziesięciu punktów. W tej odsłonie było najgłośniej w hali, gdyż kibice z ogłuszającymi gwizdami przyjmowali decyzje sędziów.

Na pozycji rozgrywającego grał Łukasz Grzegorzewski, trenerzy MKS-u zdecydowali się na taką roszadę w obliczu słabszego dnia Marcina Piechowicza.

Na 2,5 minuty przed końcem gospodarze zaczęli się rozpędzać. Kontrę wykończył Michał Wołoszyn, ustalając wynik na 66:71. Gdy 79 sekund później ten zawodnik stanął na linii rzutów wolnych zniwelował straty do zaledwie jednego punktu. Jednak kluczowe akcje miały jeszcze nadejść. Na 48 sekund przed końcem kwarty Marek Piechowicz sfaulował Tomasza Stępnia (było to piąte przewinienie Piechowicza), który trafił tylko jeden rzut wolny. O czas natychmiast poprosił Wojciech Wieczorek, a po powrocie na parkiet piąty faul popełnił Piotr Zieliński.

Jednak sytuacja MKS-u nie była katastrofalna. Gdy na 22 sekundy przed końcem za trzy nie trafił Stępień, przed dąbrowską drużyną otworzyła się szansa na wygranie tego spotkania, na tablicy widniał bowiem wynik 70:72. Grzegorzewski pokierował akcją, piłka trafiła do Wołoszyna, który spudłował za trzy, kolejną próbę niemal od razu - po zbiórce Pawła Zmarlaka - podjął Jakub Karolak (który świetnie czuje się w rzutach zza linii 6,75 m), lecz i on spudłował.

Po końcowej syrenie w obu drużynach można było zaobserwować odmienne reakcje - Spójnia rozpoczęła świętowanie zdobycia twierdzy "Dąbrowa Górnicza", natomiast gospodarze jeszcze długo rozpamiętywali ostatnią akcję.

MKS Dąbrowa Górnicza - Spójnia Stargard Szczeciński 70:72 (20:22, 23:26, 13:14, 14:10)

MKS: Wołoszyn 29 (4x3 pkt), Karolak 13 (3x3 pkt), Zieliński 11 (8 zb), Marek Piechowicz 8, Grzegorzewski 5 (4 as), Marcin Piechowicz 4, Zmarlak 0, Maj 0, Dziemba 0, Gospodarek 0.

Spójnia: Pabian 18, Stępień 13 (6 zb, 3p), Ratajczak 11, Michalski 8, Trepka 6 (5 as), Grudziński 6, Szczepaniak 5, Soczewski 5, Parzych 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×