Nie tworzymy sobie sztucznej presji - rozmowa z Łukaszem Majewskim, koszykarzem Polpharmy Starogard Gdański

Polpharma miała szansę włączyć się do walki o pierwszą szóstkę. Porażka z Jeziorem zweryfikowała jednak plany farmaceutów. - Powalczymy o punkty w kolejnych meczach - mówi Łukasz Majewski.

Bartosz Półrolniczak: Marzenia o awansie do szóstki trzeba odłożyć na następny sezon.
Łukasz Majewski

: Ludzie trochę za bardzo napompowali balon i stworzyła się zbędna presja. Ja zawsze powtarzam, że do takich spraw trzeba podejść spokojnie i patrzeć realnie na własne możliwości. Mieliśmy ciężki wyjazd do Tarnobrzega, niestety przegraliśmy. Było blisko, ale porażka to porażka. Szkoda, że pod koniec odpowiedzialność za wynik meczu wzięli na siebie sędziowie. Ja nie widziałem, żebym w tej ostatniej akcji faulował Longa. Wiele lat oglądam NBA czy Euroligę i takich rzeczy się nie widuje. W tym momencie to jest historia, nikt nam tego nie wróci. Mamy ciężki terminarz, gramy z trzema silniejszymi ekipami, w tym dwa mecze u siebie. Postaramy się coś jeszcze wyszarpać. Nie da się ukryć, że o play off powalczymy w tej dolnej szóstce.

No właśnie, trzy ciężkie mecze przed wami. Czego pan oczekuje od tych spotkań?
-

Na pewno lepszej obrony. Ja powiedziałem w szatni po meczu, że jeśli będziemy tracić po 95 punktów to nie ma szans wygrać. W takim układzie można zapomnieć o zwycięstwie. Nie ważne czy u siebie, czy na wyjeździe. Nawet przy super skuteczności jest to mało realne. Z Jeziorem poszliśmy na wymianę. I to był z pewnością nasz błąd. W szczególności w pierwszej połowie, bo dobrze zaczęliśmy. Było 7:2 dla nas, i parę szans by podwyższyć wynik. Szkoda, że daliśmy wrócić gospodarzom do gry. Daliśmy się otworzyć w ataku tak naprawdę wszystkim graczom Jeziora i było już bardzo ciężko. Gdzieś brakło koncentracji. Zostaje to poprawić i powalczyć z tymi faworytami.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Jezioro narzuciło wam swój styl gry i to był chyba wasz największy problem.
-

Oczywiście. Nie można przyjeżdżając tu na mecz tak się zachowywać. Każdy wie, jak Jezioro gra u siebie. Tu wygrywają naprawdę nieliczni. Oni grali szybko, my też tak zaczęliśmy grać i sami się przez to gubiliśmy. Traciliśmy punkty seriami i ciężko nam się było ustabilizować. Zaczęło się już od pierwszej kwarty. Zgłupieliśmy w pewnym momencie i zamiast grać swoje, graliśmy też krótkie akcje. W tym gospodarze są najlepsi. Jak się nakręcą to ciężko coś z tym zrobić.

Nie przyjechał na mecz Bartosz Sarzało, Aleksander Lichodzijewski mimo, że przyjechał to nie zagrał ani sekundy, jakie są tego przyczyny?
-

Bartek ma problemy zdrowotne, nie było sensu by jechał tyle kilometrów. Na kolejny mecz będzie gotowy, za 3-4 dni będzie pewnie normalnie trenował. Jeśli chodzi o Olka to ma problem z piętą i z tego co wiem, również się czymś zatruł. My ogólnie ostatnio mamy problemy by trenować w komplecie. Ciężko było nam zebrać skład na mecz. Jest gdzieś ten wirus w powietrzu, część choruje, kogoś coś boli i takie rzeczy nie pomagają. Terminarz był dość napięty, ale teraz liga ma przerwę więc będzie czas by się podleczyć, odpocząć i naładować akumulatory na kolejne tygodnie.

Po zmianie trenera wasza gra i wyniki diametralnie się zmieniły na lepsze. Wprowadził jakiś inny sposób treningu czy prowadzenia drużyny?
-

Na pewno tak, lepiej to wszystko teraz wygląda. Przede wszystkim wprowadził dyscyplinę. To jest moim zdaniem kluczowe. Ja już za trenera Kamińskiego powtarzałem, że mamy dobrych zawodników. Czegoś brakowało, chyba właśnie tej dyscypliny i lepiej to wszystko jest poukładane przez to. Są jasne zasady, choćby w defensywie. Wcześniej jakoś je zapominaliśmy, panował chaos i przegrywaliśmy. Teraz znamy zasady, i umiemy je realizować. Tylko i wyłącznie od nas zależy czy będziemy je skutecznie egzekwować. Każdy ma prawo oczywiście popełnić błąd, ale jak sam pan zauważył, to wszystko fajnie poszło do przodu.

Dobra gra Łukasza Majewskiego nie uchroniła Polpharmy przed porażką w Tarnobrzegu
Dobra gra Łukasza Majewskiego nie uchroniła Polpharmy przed porażką w Tarnobrzegu

Dużym plusem waszej drużyny jest to, że minuty trzeba wywalczyć na treningu i trener nie patrzy na nazwiska. Ostatnio wielu bardziej doświadczonych graczy siedzi na ławce, a od początku wychodzi Kacper Radwański.

- To jest bardzo ważne. Nasz trener nie ma obaw przed takimi decyzjami i to jest godne podziwu. Przez to nikt się nie oszczędza, bo wie, że na kredyt minut nie dostanie. Kacper wywalczył sobie minuty głównie tym, że jest zadziorą w obronie. Jak patrzę na niego, to widzę siebie w młodości. Mnie nigdy nikt nie brał do składu, bo jestem świetny w ofensywie. Raczej za obronę i charakter. Trener w niego wierzy i bardzo fajnie, że dostaje szansę. Młody chłopak, niech się uczy. Trzeba więcej takich chłopaków pchać do gry, wtedy będą się fajnie rozwijać.

Michael Hicks was wzmocnił, ale widać, że nie jest w swojej normalnej formie. Jak wygląda sytuacja z jego przygotowaniem?
-

Strzelecko póki co nie jest za dobrze, każdy pewnie oczekiwał, że będzie rzucał jak rok temu po 15-20 punktów na mecz. Jeszcze nie jest w formie, poza tym będzie mu o to ciężko. Jesteśmy zbilansowaną ekipą i każdy ma swoje zadania. On sam mówi, że przyjechał nam pomóc. On sam wie, co ma robić i czego od niego oczekuje trener. Z biegiem czasu dojdzie do formy i na pewno bardzo nam się taki dobry zawodnik przyda.

Wielu mówi, że o ostatnie miejsce w play off powalczycie właśnie z Jeziorem, jak pan się do tego odniesie?
-

No zdecydowanie tak może być. Nie można jednak innych skreślać. W Radomiu był ważny mecz, myślę, że Kotwica też jeszcze zaskoczy, zwłaszcza na swoim parkiecie. Ostrożnie do tego podchodzę, jestem człowiekiem stonowanym i nie lubię spekulować. Po fakcie będziemy wszystko oceniać, każdy mecz to oddzielna historia i nie można kalkulować. Każdy o coś walczy i każdy jest groźny. Jednak taki plan jest chyba najbliższy rzeczywistości. Jeszcze przed meczem mieliśmy szansę na szóstkę, więc ciężko powiedzieć co się zdarzy. Na pewno tanio skóry nie sprzedamy i będziemy walczyć ale i realnie podchodzić do tego, co się wydarzy. Nasz cel do play off, wiemy po co tu jesteśmy i damy z siebie wszystko.

Na cztery mecze z Jeziorem, trzy razy przegraliście. Nie leży wam ich styl?
-

No na pewno to nie jest przypadek. Ciężko się z nimi gra, na pewno nie tylko Polpharmie. Nie ma sensu patrzeć na ten ostatni mecz przez pryzmat jednej akcji. Byli lepsi i wygrali, zostaje mi pogratulować rywalom. W Pucharze Polski dwa razy przegraliśmy, nie ma się co zasłaniać, że puchar rządzi się swoimi prawami. Zależało nam na tych rozgrywkach. W lidze u siebie wygraliśmy, ale też nie przyszło to łatwo. Nie chcę się usprawiedliwiać. Potencjały myślę są podobne, te wszystkie mecze były wyrównane. Zagramy ze sobą jeszcze dwa mecze i to one mogą zdecydować kto zagra w play off. Postaramy się przechylić szalę na nasza korzyść. Walka będzie być może nawet do ostatniej kolejki.

Źródło artykułu: