O sile drużyny decyduje kolektyw! - rozmowa z Magdaleną Ziętarą, koszykarką Centrum Wzgórze Gdynia

Gdynianki były bliskie sprawienia niespodzianki i zwycięstwa w sobotnim meczu - Chciałyśmy pokusić się o sensację. Zabrakło nam chyba doświadczenia - mówi o meczu z CCC Polkowice Magdalena Ziętara.

Agnieszka Głowacka: Jak oceniłabyś mecz z Polkowicami?

Magdalena Ziętara: Śmiało mogę stwierdzić, że był to nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Mimo słabego początku gdzie być może byłyśmy lekko wystraszone, z minuty na minutę rozkręcałyśmy się i grałyśmy coraz lepiej. Agresywna obrona, której do tej pory u nas nie było w końcu przyniosła zamierzone efekty.

Sobotnie spotkanie różniło się od poprzednich, które rozegrałyście z Gorzowem czy toruńską Energą. Pokazałyście serce i walkę przez całe 40 minut…

- Tak jak mówiłam przed meczem, chciałyśmy pokusić się o sensację. Do szczęścia zabrakło naprawdę niewiele. Jednak pomimo porażki, po spotkaniu mogłyśmy w szatni spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć: "dałyśmy z siebie wszystko, jednak one były lepsze".

W trzeciej kwarcie wydawało się, że możecie sprawić niespodziankę, jednak Belinda Snell była w tym meczu nie do zatrzymania..

- W trzeciej kwarcie dzięki serii przechwytów i łatwo zdobytych punktów udało nam się odskoczyć na kilka oczek, jednak wspomniana Snell była na posterunku. Rozmawiałyśmy miedzy sobą po meczu i doszłyśmy do wniosku, że być może trzeba było wziąć Snell na tzw. "plastra", tzn. odciąć ja od piłki. Tak się jednak nie stało, ale na pewno wyciągniemy z tego wnioski na przyszłość.

Czego zabrakło w czwartej kwarcie?

- W ostatniej kwarcie zabrakło nam chyba doświadczenia. Zdrowie było, a nasze przeciwniczki również miały zawężona rotację. Tak, więc krótką ławką nie możemy tłumaczyć trochę słabszej gry. Cały czas się uczymy, a takie mecze tylko nam w tym pomagają.

Jak odejście Antoni Bennett wpłynęło na wasze przygotowanie do meczu?

- Antonia była jedną z 10 zawodniczek w naszej drużynie. Cały czas jednak została ta pozostała część i choć wszyscy nas skreślili po jej odejściu - my w sobotę pokazałyśmy, że potrafimy grać w koszykówkę. O sile drużyny decyduje kolektyw a nie pojedyncze osoby - nigdy nie można o tym zapominać!

Już w środę zmierzycie się z Matizolem Lider Pruszków. To Twoje rodzinne strony. Co czujesz, gdy wracasz do Pruszkowa?

- Mecze z Pruszkowem traktuje jak każde inne w sezonie. Choć miło jest wrócić do miasta gdzie stawiało sie pierwsze kroki na koszykarskim boisku to jednak to Poznań wprowadził mnie na boiska ekstraklasy i tam nauczyłam się gry w najwyższej klasie rozgrywkowej.

W pierwszym meczu z pruszkowiankami przegrałyście różnicą 7 punktów. Czy wyciągnęłyście wnioski z tamtego spotkania? Jak musicie zagrać żeby wygrać?

- W meczu z Matizolem musimy zagrać tak jak z CCC - agresywnie w obronie i mądrze w ataku. To będzie kluczem do zwycięstwa.

Bez względu na dwa kolejne mecze sezon zasadniczy zakończycie na siódmym miejscu. Z kim wolałabyś zmierzyć się w ćwierćfinale?

- Trzy pierwsze zespoły są na porównywalnym - wysokim poziomie. Jednak moje zdanie jest takie, że jeśli chce się coś osiągnąć w tym sezonie, to trzeba wygrać z każdym. Teoretycznie najłatwiejszym zespołem z tej trójki wydaje się Bydgoszcz, ale z kim zagramy to się już niedługo okaże. Bez względu na to, kto będzie naszym przeciwnikiem - jedno mogę obiecać - na pewno będziemy walczyć:)

Komentarze (0)