Dwie deklaracje miasta są dla nas bardzo istotne. Po pierwsze – koszykarski Śląsk jest dla Pana Prezydenta bardzo istotnym projektem i nie wyobraża sobie, by miasto o Śląsku zapomniało czy go pominęło. Po drugie – do końca lutego będziemy rozmawiać nie o tym, czy miasto wesprze Śląsk, ale o konkretnych możliwościach. I tak naprawdę dopiero wówczas okaże się czy rzeczywiście Śląsk jest istotny. Bo wsparcie miasta na tym etapie odbudowy klubu może mieć kluczowe znaczenie - odkreśla Michał Lizak, prezes zarządu Śląsk Wrocław Basketball po wtorkowym spotkaniu z przedstawicielami władz miasta Wrocławia.
Przed tygodniem Komisja Sportu władz miejskich Wrocławia poparła - stosunkiem głosów 5:4 - wniosek koszykarskiego Śląska, który stara się o dofinansowanie z budżetu miasta na takim samym poziomie, na jaki przed dwoma laty mógł liczyć ekstraklasowy projekt Pan Koelnera.
We wtorek prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz desygnował na spotkanie z Maciejem Zielińskim, prezesem sekcji koszykówki WKS Śląsk Wrocław oraz Michałem Lizakiem, dyrektora departamentu prezydenta, Marcina Garcarza, który przedstawił stanowiska władz stolicy Dolnego Śląska. O tym jak przebiegło to spotkanie oraz czego można się było podczas dyskusji za zamkniętymi drzwiami dowiedzieć, opowiada Michał Lizak.
Czy zapewnienia Marcina Garcarza, nie poparte jednak żadnymi konkretami, satysfakcjonują państwa?
Michał Lizak, prezes zarządu Śląsk Wrocław Basketball sp. z o.o.: Z jednej strony chcielibyśmy już dziś wiedzieć, że miasto będzie nas wpierało w ekstraklasie tak, jak swego czasu zapowiadał Pan Prezydent. Z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy dopiero na początku drogi. Trudno było oczekiwać, że już teraz padną konkretne deklaracje czy konkretne kwoty. Byłby to dla nas scenariusz optymalny, lecz twardo stąpamy po ziemi i spodziewaliśmy się, że będzie to pierwsze spotkanie, które otworzy tylko drzwi do porozumienia. I myślę, że to się udało. Cieszy deklaracja, że temat koszykówki Śląska Wrocław w ekstraklasie jest dla pana dyrektora Garcarza, jak i również prezydenta Dutkiewicza istotny, i że zostanie przez miasto zauważony. Najbardziej cieszy jednak konkretny termin szczegółowych rozmów, a więc koniec lutego. Wtedy porozmawiamy nie o tym czy to wsparcie będzie też nie – bo to już zostało ustalone – ale w jaka będzie forma i przede wszystkim wysokość tego wsparcia. Tak naprawdę dopiero wówczas - oceniając prawdziwe efekty - będziemy wiedzieli, czy to spotkanie było dobre.
Po wtorkowym spotkaniu padła jeszcze jedna ważna deklaracja. Dyrektor Garcarz podkreślił, że dla miasta, dla Pana Prezydenta, nie ma znaczenia czy Śląsk jest Pana Koelnera czy Pana Zielińskiego, ale liczy się klub i koszykówka…
Mam dokładnie takie same przekonanie i wierzę, że takie stwierdzenie znajdzie odzwierciedlenie w konkretnych decyzjach i konkretnych kwotach. Bo tak naprawdę to będzie jednoznaczna weryfikacja tych słów. Ale z ocenami poczekajmy do końca lutego.
W profesjonalnie zarządzanych klubach sportowych budżet jest zwykle zamykany na wiele miesięcy przed startem rozgrywek. Od tego jakim budżetem będzie dysponował zespół, zależy zwykle o jakie cele będzie grał. Czy władze miasta Wrocławia są tego świadome? Czy spodziewacie się, że podczas lutowego spotkania zostaną Wam przedstawione szczegółowe deklaracje?
Władze Wrocławia pracują w takich samych realiach. Planują budżet miasta z wielomiesięcznym, czasem wieloletnim wyprzedzeniem. Dla nikogo nie może być to sytuacja zaskakująca. Klub musi działać tak samo, zwłaszcza gdy ma wysokie cele. Dla nas to szalenie istotne, bo jeśli w połowie maja uda nam się wywalczyć awans do ekstraklasy, a to jest dzisiaj nasz cel absolutnie nadrzędny, to już wtedy będziemy musieli znać realia finansowe, w których będziemy mogli się poruszać. Już w czerwcu będziemy musieli podpisywać kontrakty z zawodnikami czy zacząć wydawać już konkretne, poważne sumy związane z organizacją klubu sportowego.
[nextpage]
Często odwołuje się Pan do projektu Pana Koelnera. Czy to ma uzasadnienie?
A dlaczego ma nie mieć? Jeśli będziemy grali w ekstraklasie - a wierzę, że stać nas, by na boisku ten awans wywalczyć - będziemy spełniali te same warunki, co poprzedni ekstraklasowy projekt. A pozwolę sobie powiedzieć, że nasz produkt będzie lepszy. Ten klub istnieje, ma struktury, ma ludzi, którzy sprawdzali się na kolejnych szczeblach. Wiedzą, jak organizować mecze, jak je promować, jak sprzedawać bilety, jak przyciągać kibiców. Poza tym chcemy grać w rozgrywkach międzynarodowych, a więc zakres naszych możliwości promocyjnych - ważnych dla Wrocławia – będzie jeszcze większy. Dlatego uważamy, że mamy pełne prawo liczyć, aby pomoc miasta była porównywalna do tej, którą miasto Wrocław udzieliło 2 lata temu panu Koelnerowi. Nie chcemy być traktowani w sposób wyjątkowy, uprzywilejowany. Chcemy być traktowani tak, jak projekt pana Koelnera sprzed dwóch lat. Zapowiadano, że miasto przeznaczy na ten projekt 2 miliony złotych, a ostatecznie ta kwota była dużo większa (z informacji Biura Sportu wynika, że w latach budżetowych 2011 i 2012 była to w sumie kwota 3 350 000 PLN - przyp. red.). O te zapowiadane pieniądze chcemy powalczyć, bo dla klubu może być to strategiczna decyzja.
Czy są na to szanse? Miasto broni się, że budżet na rok 2013 został już uchwalony miesiące temu…
Budżet miasta został zatwierdzony 28 grudnia. Już na etapie planowania budżetu zwracaliśmy uwagę, że nie ma w nim mowy o koszykarzach w ekstraklasie. Zresztą Komisja Sportu i Rekreacji Rady Miejskiej zgłosiła stosowną uwagę do budżetu. Dla nikogo więc nie może być to zaskoczenie. Poza tym budżet zmieniany jest w praktyce 12 razy do roku - przy okazji comiesięcznej sesji miejskiej. Wystarczy zobaczyć, jak to wyglądało w roku poprzednim. Wierzę, że stosowne poprawki można wprowadzić - to tylko kwestia dobrych chęci i konkretnych decyzji. Poza tym proszę zwrócić uwagę na to, że rozmawiamy o sezonie 2013/2014. Nie możemy się tutaj dać zwieść, że rozmowy dotyczą zamkniętego budżetu roku 2013. Sezon trwa od października 2013 roku do czerwca 2014 roku, dlatego chcę abyśmy rozmawiali o budżecie na rok 2013 oraz na rok 2014, który nie tylko nie jest zamknięty, ale do tej pory nie był jeszcze nawet pewnie dyskutowany. Duże imprezy sportowe planuje się z takim właśnie wyprzedzeniem - miasto już wie, że w 2014 roku Wrocław będzie organizował MŚ siatkarzy i doskonale wie, jakie środki będą na to przeznaczone. To czy tak będzie i w naszym przypadku, zależy tylko i wyłącznie od dobrych chęci. Duże imprezy sportowe są dla tego miasta szalenie istotne - dodają mu splendoru - przyciągają turystów, dziennikarzy, telewizję. Budują prestiż. Z tym nie można dyskutować. Ale są pięknym dodatkiem, wisienką na torcie. A tylko po to aby zjeść z tortu wisienkę, nie możemy pozbawiać ludzi kromki chleba. A my widowiska sportowe - takie choćby jak ostatni mecz z Anwilem Włocławek - na wysokim poziomie możemy organizować co tydzień. I to za takie pieniądze, za jakie robi się kilkudniową, prestiżową imprezę.
A jeśli budżet się jednak nie otworzy?
Spotykamy się i rozmawiamy po to, by takiej sytuacji uniknąć. Dla mnie sprawa jest jednoznaczna - koszykarski Śląsk powinien być traktowany przez miasto tak jak Stadion Miejski, piłkarskie Euro 2012 czy też piłkarski Śląsk, które otrzymywały z miejskich środków pieniądze nawet wtedy, gdy budżet był już zamknięty. Wtedy nie było żadnej dyskusji, i nikt co do tego nie miał żadnych wątpliwości. I przede wszystkim wszyscy mówili jednym głosem i podchodzili do tych przedsięwzięć strategicznie.
[nextpage]
Myślicie, że po ewentualnym awansie do ekstraklasy oraz pomocy finansowej miasta na poziomie 2 milionów złotych, jesteście w stanie realnie włączyć do walki o mistrzostwo Polski?
Ogromne znaczenie ma to, jak się pieniądze z budżetu klubu wydaje. Duże znaczenie mają szczęśliwe transfery, ale ja wierzę, że najważniejsza jest wiedza oraz rozeznanie rynku. My do tej pory, i w realiach II-ligowych, i w realiach I-ligowych - zachowując oczywiście wszelkie proporcje - nauczyliśmy się pieniądze wydawać rozsądnie i nauczyliśmy się tworzyć zespoły, które są w stanie realnie spełniać założone cele. Mam nadzieję, że podobnie będzie również po ewentualnym awansie do PLK. Liczę, że budżet rzędu 5-7 mln złotych zapewni nam możliwość walki o mistrzostwo Polski oraz wzięcie udziału w rozgrywkach międzynarodowych, co będzie dodatkową promocją Wrocławia w Europie. Wpisywałoby się to zresztą w strategię naszego miasta, która jest realizowana od lat – chociażby poprzez organizację ME koszykarzy, MŚ siatkarzy czy ME siatkarek.
Śląsk nie ma jednak zamiaru polegać jedynie na wsparciu miejskim?
Oczywiście, że nie. Miasto jest ważnym, strategicznym partnerem - tak jest we wszystkich znaczących klubach w Polsce i w Europie. Ale nie poprzestajemy na tym. Rozmawiamy ze wszystkimi sponsorami, z którymi współpracujemy w tej chwili, o przedłużeniu umowy na kolejny rok, te rozmowy są na zaawansowanym etapie. Szukamy także kolejnych chętnych do tego, aby wesprzeć nasz projekt. Takie mecze, jak z Anwilem Włocławek, to co wrocławianie zrobili na trybunach podczas tego meczu - jednoznacznie pokazując swoją obecnością i entuzjazmem, że chcą koszykówki na wysokim poziomie, dają nam olbrzymie argumenty w tych rozmowach. Potrafimy już teraz pokazać nie wirtualny klub czy wirtualny mecz, lecz Klub, który wie jak robić efektowną koszykówkę na wysokim poziomie.
Co jeśli miasto, po przykrych doświadczeniach z poprzednim projektem ekstraklasowym, będzie chciało pomóc jedynie w symboliczny sposób, który nie wpłynie znacząco na zwiększenie budżetu klubu?
Zależy nam na tym, aby miasto czuło się bezpiecznie. Jesteśmy gotowi rozmawiać z miastem o różnych formach porozumienia włącznie z tym, że za każdą złotówkę miasta my zagwarantujemy minimum złotówkę pochodzącą od naszych sponsorów. Nie zawsze chodzi o pieniądze, które wpływają na konto. Jeśli miasto sfinansuje nam grę w Hali Orbita czy Hali Stulecia – także będzie miało to dla nas olbrzymi, wymierny efekt. Miasto i Pan Prezydent mają olbrzymie możliwości wspierania koszykówki, klubu, sportu na wielu płaszczyznach - także przyciągając do Wrocławia biznes czy też stosując różnego rodzaju preferencje dla naszych partnerów czy sponsorów. Ale pierwsza kwestia to chęci, a kolejna - traktowanie nas tak, jak poprzedniego koszykarskiego partnera w ekstraklasie. To jest poważny krok w budowaniu partnerskich relacji i porozumienia, które - głęboko w to wierze - przyniesie korzyści wszystkim. Bo jak promować miasto poprzez koszykówkę to my staramy się pokazywać przy okazji wszystkich naszych meczów. I jestem przekonany, że na silnym koszykarskim Śląsku, wspólnie zbudowanym, miasto może wiele wygrać. A my postaramy się, by wrocławianie znowu mogli nosić dumnie wysoko uniesioną głowę ciesząc się z sukcesów.