"To nas niestety trochę zabiło". Kapitan kadry wskazał przyczyny porażki

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański

- Myślę, że graliśmy trochę w ich stylu, a powinniśmy byli narzucić swój - powiedział w rozmowie z TVP Sport Mateusz Ponitka, kapitan reprezentacji Polski koszykarzy. Biało-Czerwoni przegrali trzeci mecz w eliminacjach EuroBasketu 2025.

W tym artykule dowiesz się o:

Kadra Polski zawiodła w starciu z Estończykami. Przegrała we włocławskiej Hali Mistrzów 78:82 i ma bilans 0-3. Na szczęście udział w EuroBaskecie 2025 Biało-Czerwoni mają zapewniony ze względu na to, że Polska (Katowice, Spodek) będzie gospodarzem jednej z grup.

W czwartek kadra Igora Milicicia liczyła na przełamanie i pierwsze zwycięstwo w meczu o stawkę od... 20 sierpnia 2023 roku. Nie udało się. W wyrównanej końcówce to rywale zdołali przechylić szalę na swoją korzyść.

Po spotkaniu przed kamerą TVP Sport stanął Mateusz Ponitka, najlepszy zawodnik naszej kadry. - Powinniśmy być zespołem, który nie powinien był doprowadzać do dwóch ostatnich minut, gdzie będziemy grali kosz za kosz, gdzie będziemy drżeli o wynik - przyznał nasz kapitan.

ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza

- Estonia jest dosyć niewygodnym zespołem. Dużo biegania, dużo gry bez piłki. To nas niestety trochę zabiło - dodał.

Jego zdaniem Biało-Czerwonym zabrakło pewności siebie na początku spotkania, kiedy mieli wyjść na parkiet, narzucić swój styl i kontrolować wynik. Na pewno problemem była skuteczność. W pierwszej połowie sięgała 29 procent, a w całym spotkaniu 37 procent.

Polacy wykorzystali zaledwie 6 z 25 prób z dystansu. - Ze skutecznością - tak moją, jak i całego zespołu - nie było najlepiej - ocenił Ponitka. - Mieliśmy bardzo dużo otwartych pozycji i szkoda, że te piłki dzisiaj nie wpadały. Nie wiem co jest przyczyną - dodał.

Nasz lider zaliczył w czwartek 23 punkty (5/13 w rzutach z gry), pięć zbiórek i cztery asysty. Tradycyjnie był bardzo aktywny. Aż 14 razy stawał na linii rzutów wolnych.

I on jednak nie ustrzegł się błędów. Jedna strata była bardzo kosztowna. - Końcówka to było takie 50 na 50. Próbowaliśmy atakować na faul. Ja też podjąłem taką decyzję. Widziałem złe ustawienie zawodnika z Estonii, próbowałem zaatakować, zgubiłem piłkę, a w drugą stronę poszła trójka. Myślę, że to było kluczowe - podsumował.

Polacy szansę na rewanż będą mieli już w niedzielę (24 listopada), kiedy dojdzie do rewanżu w Tallinie.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty