Kotwica już w pierwszej kwarcie dała zdecydowany sygnał, że nie zamierza położyć się na parkiecie przed zgorzelczanami. Prowadzenie 21:14 dla gospodarzy nie podłamało jednak gości, którzy rozpoczęli mozolnie odrabiać straty. Przyniosło to efekt, ponieważ po zakończeniu pierwszej połowy PGE Turów prowadził różnicą "oczka".
Po przerwie gra była bardzo wyrównana. Nikt nie potrafił odskoczyć na spokojne prowadzenie. To zwiastowało ogromne emocje w końcówce. I tak też było. Na 13 sekund przed końcem Sean Mosley wykonywał dwa rzuty wolne. Pierwszy trafił i doprowadził do remisu po 73. W drugiej próbie Mosley nie był skuteczny, ale ku uciesze miejscowej publiczności piłkę zebrał Ty Walker. 23-letni center długo się nie zastanawiał i wpakował piłkę do kosza, wyprowadzając swój team na 2-punktowe prowadzenie.
Zapraszamy na nasz facebookowy koszykarski profil --->>>
Od razu zareagował Miodrag Rajković, który poprosił o czas, by rozrysować ostatnią akcję swoim podopiecznym. PGE Turów miał dwie okazje na zmianę wyniku, ale najpierw za trzy nie trafił Piotr Stelmach, a następnie po ofensywnej zbiórce pomylił się David Jackson.
Kotwica pokonała niespodziewanie PGE Turów 75:73, choć warto dodać, że z Kołobrzegu na tarczy wyjeżdżał już też m.in. Stelmet Zielona Góra. Gospodarze z 26 punktami na koncie zajmują aktualnie 10. miejsce w tabeli. Zgorzelczanie mimo porażki przeskoczyli Stelmet i znów prowadzą w TBL (dzięki lepszemu bezpośredniemu bilansowi z zielonogórzanami).
Kotwica Kołobrzeg - PGE Turów Zgorzelec 75:73 (21:14, 18:24, 19:21, 17:14)
Kotwica: Mosley 15, Arabas 13, Jefferson 12, Han 11, Walker 9 (13 zb), Rajewicz 9, Djurić 4, Zyskowski 2.
PGE Turów: Chyliński 15, Kulig 12, Robinson 9, Cel 7, Żigeranović 7, Jackson 7, Mićić 6, Stelmach 5, Wichniarz 3, Opacak 2.
Moim zdaniem Kotwica to mocny zespół :)
Gratuluje i Pozdrawiam!