Michał Fałkowski: Kaprysy gwiazd

Dwie największe gwiazdy Stelmetu Zielona Góra bojkotują Polsko-Czeski Mecz Gwiazd. Walter Hodge i Quinton Hosley odmówili udziału w tej imprezie ze względu na jakość sędziowania w meczu z Polpharmą.

Walter Hodge i Quinton Hosley nie zagrają w Polsko-Czeskim Meczu Gwiazd. Abstrahując już od samej formuły tego "święta koszykówki", które wzbudza sporo kontrowersji, zachowanie portorykańsko-amerykańskiego duetu potwierdza jak wielkimi gwiazdami ci gracze.

Gwiazdami? A może gwiazdkami lub gwiazdorami? W negatywnym tego słowa znaczeniu.

Mniemam, że każdy kibic wypowiedział w swoim życiu zdanie w stylu "E tam, mecz był sprzedany" czy "Sędziowie-drukarze nas oszukali". No właśnie - kibic. Ale zawodnik? I to największa gwiazda ligi? Takie słowa? Oczywiście, wspomniany na początku Hodge nie wyartykułował dokładnie takiego zdania, jak powyższe przykłady, ale dokładnie dobrał słowa w ten sposób, żeby wypowiedź była konkretna, a jednocześnie miała sprawiać wrażenie bardzo dyplomatycznej.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Jak inaczej bowiem zrozumieć ten cytat (wypowiedź udzielona portalowi 2takty.com): Możemy przegrać mecz, jak jesteśmy słabsi i o samą porażkę nie mamy pretensji. Jednak nie powinno się to odbywać w tak skandaliczny sposób. Nasi najważniejsi gracze musieli opuścić boisko z powodu fauli, drużyna miała 35 przewinień, taka sytuacja jeszcze nigdy mi się nie zdarzyła?

Ktoś tu się chyba zagalopował. 35 fauli to rzeczywiście dużo, ale czy to jakiś wybitny ewenement w skali Europy, świata? Tylko naprawdę pobieżne zerknięcie na statystyki pozwoliło mi zobaczyć, że w innym meczu tego dnia Rosa Radom popełniła 33 przewinienia, a kilka tygodni temu Trefl Sopot miał ich 32. Dodatkowo, w Zielonej Górze jakoś nie krzywdowali z powodu 34 fauli, jakie sędziowie zagwizdali Kotwicy Kołobrzeg w meczu... tak... ze Stelmetem.

- Nasi najważniejsi gracze musieli opuścić boisko z powodu fauli - lamentował Portorykańczyk. Dałbyś spokój Walter. Naprawdę, nie ważne czy nazywasz się Maciej Zieliński, Igor Griszczuk, Walter Hodge czy Jan Iksiński - po piątym faulu mecz dla ciebie się kończy. A kończy się tym szybciej, gdy masz problemy z grą w defensywie, coś o tym wiesz, prawda?

Tak naprawdę jednak te słowa to nic, w porównanym z tym, co lider Stelmetu dodał później - Liga nie powinna się dziwić, że z powodu troski o zdrowie rezygnujemy z udziału w Meczu Gwiazd. No to ja proponuję byś przestał trenować, bo przecież na treningach też możesz nadszarpnąć swoje zdrowie. Choć z drugiej strony, nie ma to większego sensu. Mihailo Uvalin doskonale zadbał, by treningi były dla ciebie niekolizyjne i bezstresowe...

A właśnie. Trener Uvalin... Zawsze był dla mnie bardzo dobrym szkoleniowcem, ale jednocześnie dziwnym człowiekiem, który balansuje na bardzo cienkiej granicy między pewnością siebie, a butą. Człowiekiem-megalomanem, do którego reszta musi się dostosować. I wcale nie zdziwiłbym się jeśli wspomniana rezygnacja z meczu gwiazd nie była pomysłem właśnie nie Portorykańczyka, ale Serba.

Miałem też okazję poznać Hodge’a i jestem zdania, że gdyby mógł wybierać między grą we Wrocławiu a absencją, bez dwóch zdań wybrałby udział w tym meczu. Przecież to człowiek i zawodnik stworzony do takich imprez, stworzony do tego by robić show, stworzony by zaspakajać potrzeby gawiedzi na koronowanie jednostek wybitnych.

Dodatkowo, Hodge to człowiek, który doskonale wie jak wielką wartość w dzisiejszej koszykówce mają kibice i wie, że poza Zieloną Górą jego decyzja nie spotka się z przychylnym nastawieniem. A może i nawet w samej Zielonej Górze znajdą się antagoniści, bo skoro największe gwiazdy ich zespołu, ich najwięksi ulubieńcy nie pojawią się we Wrocławiu, to po co oni mają się w ogóle wybierać na ten mecz?

A może Hodge sprawia(ł) tylko takie wrażenie?

Może właśnie wcześniejsze zachowanie i wypowiedzi koszykarza to była tylko maska? Może teraz odkrył swoje prawdziwe oblicze i pokazał, że za nic ma to, że zdobył najwięcej procent głosów ze wszystkich koszykarzy Tauron Basket Ligi? Bo przecież jego protest w ligę uderza tak naprawdę tylko pośrednio. Bezpośrednio uderza przede wszystkim w kibiców. Jeśli Hodge podtrzyma swoją decyzję, to władze zastąpią go po prostu Łukaszem Koszarkiem, który nie jest co prawda tak efektowny, ale na pewno nie brakuje mu efektywności, ani umiejętności by w takim meczu zagrać. I za kilka dni czy tygodni nikt już nie będzie zajmował się Hodgem i jego prostackim protestem.

Emocje zdecydowanie wzięły górę nad zawodnikiem.

Dodatkowo, Hodge nie przewidział tego, że jego słowa mogą skutkować jeszcze jedną rzeczą - w kolejnych spotkaniach sędziowie nie muszą już puszczać płazem tego, jak mocno pracuje prawą ręką, chroniąc piłkę czy jak wystawia biodro przy wejściach na kosz. Kilka lat temu w podobnym tonie o arbitrach wypowiedział się, jeszcze jako gracz Polpharmy przed Anwilem, Łukasz Majewski. W zeszłym sezonie miałem wrażenie, że swoich słów żałował bardzo często…

A może trener Uvalin po prostu od początku nie chciał by jego dwie gwiazdy zagrały we Wrocławiu, a teraz znalazł odpowiedni (czy aby na pewno?) pretekst? Celowo nie piszę nic o sędziach bo mam o nich raczej ugruntowane zdanie. Chodzi tylko o to, że Portorykańczyk użył ich jako wymówki, co nie przystoi gwieździe ligi za jaką powszechnie się go uważa.

Źródło artykułu: