Można powiedzieć, że przerwy w rozgrywkach Tauron Basket Ligi, spowodowane finałowym turniejem Intermarche Basket Cup i Polsko-Czeskim Meczem Gwiazd, są na rękę drużynie z Radomia. W trakcie decydujących batalii o Puchar Polski trener Wojciech Kamiński miał bowiem do dyspozycji zaledwie kilku zawodników na treningach. Sytuacja ta spowodowana była kontuzjami. Nieco lepiej jest w ostatnich dniach.
W trakcie przegranego meczu w Koszalinie z miejscowym AZS-em Arturowi Donigiewiczowi odnowił się uraz rzepki w prawej nodze. - Przy próbie zbiórki prawdopodobnie Rafał Bigus nadepnął przypadkowo na moją stopę i poczułem nieprzyjemne szarpnięcie pod kolanem - poszkodowany opisuje okoliczności zdarzenia.
- Próbowałem kontynuować grę, ale nie miało to już najmniejszego sensu - dodaje. Diagnoza lekarska rozwiała wszelkie wątpliwości: - Mam do czynienia dokładnie z tym samym urazem, który leczyłem na początku sezonu, tylko znacznie poważniejszym - potwierdza "Donga". W najbliższy czwartek zawodnik uda się do Łodzi na kolejną wizytę. - Mam wielką nadzieję, że już wtedy uda się przeprowadzić zabieg ostrzyknięcia uszkodzonego więzadła czynnikami PRP. Póki co organizm musi sobie radzić sam, a ja muszę chodzić w specjalnym stabilizatorze. Dla mnie jest to bardzo zła wiadomość, gdyż wyłącza mnie z jakiejkolwiek aktywności na dłuższy czas - mówi zawodnik dla oficjalnego serwisu beniaminka ekstraklasy.
Rzucający obrońca Rosy pauzuje od kilku dni. Przerwa potrwa jeszcze przez co najmniej trzy tygodnie. Oznacza to, że Donigiewicza na pewno nie ujrzymy w dwóch ostatnich meczach rundy zasadniczej - przeciwko Stelmetowi (w najbliższą sobotę w Zielonej Górze) oraz tydzień później, w Radomiu z Kotwicą Kołobrzeg.